Wrocilismy...
Niestety Ryan nie sciemnial. MA cos z jelitami. Pewnie jakies zapalenie. W kupach nic nie ma bo Vet sprawdzil kupe bo bobkow juz nie robi i powiedzial, ze jest spoko. Dostal 3 lekarstwa i 2 z nich mam podawac 2x dziennie

chyba bede musiala poprzyszywac sobie potem rece jak je strace. Ryan dostal tez zastrzyk i sie tak darl, ze masakra. Ale uwaga... nie ugryzl veta. W sumie jak na jego mozliwosci to byl grzeczny. Moze dlatego, ze go brzuszek boli? Pewnie sie znowu najadl sciany albo drzwi

W poniedzialek wracam do niego na zdjecie zszywek z Angela. Co chwilke tam jestem

przez kilka lat w ogole mi swinie nie chorowaly a teraz? Jestem u weta co chwilke.
Dzima fotki beda ale juz nie dzisiaj. Caly tydzien mialam strasznie zabiegany. Dzisiaj tez... rano prezentacja, zakupy dla mnie i siostry, vet, obiad (ktory dopiero bede jadla) i potem chce sobie klapnac na sofe i wlaczyc TV po raz pierwszy od 2 tyg i tak lezec i nic nie robic.