Już po. Mały (no, już nie taki mały, 745g jest

) czuje się dobrze, obudził się ładnie, normalnie chodzi, je, zwiedza chorobówkę i ogólnie jest ok. Niestety to co było w środku nie napawa optymizmem: stan zapalny bardzo zaawansowany, doszło do osteolizy, wewnątrz był zwarty czop ropny. Po błonie bębenkowej nie ma nawet resztek, podobnie z kosteczkami słuchowymi. Niby wszystko zostało wyczyszczone, ale przy tak zaawansowanym zapaleniu nie wcale pewności, że uda się je zatrzymać i nie pójdzie dalej - a to już oznacza zapalenie opon mózgowych. Na razie jedziemy dalej na antybiotyku ogólnie, dicortineff dousznie i metacam do pysia. I mamy nadzieję - że zatrzymamy to dziadostwo, że wyleczymy i że błona się jakoś odrestauruje, bo inaczej kanał uszny będzie wciąż otwarty i narażony na nowe infekcje. Bo że słuchu z tej strony nie odzyska to pewne (Jarek - gratulacje, możesz być z siebie dumny

).