Moje kochane świnki (po)morskie..
Moderator: silje
- DanBea
- Posty: 1726
- Rejestracja: 10 lip 2013, 19:22
- Miejscowość: Katowice
- Lokalizacja: Katowice
- Kontakt:
- dr_granda
- Posty: 247
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:09
- Miejscowość: Toruń
- Lokalizacja: Toruń
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie- Gucio bardzo chory
Guciu, nie poddawaj się!

- justynuszek
- Posty: 1678
- Rejestracja: 07 lip 2013, 16:41
- Miejscowość: Sosnowiec
- Lokalizacja: Sosnowiec
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie- Gucio bardzo chory
Guciu, jeszcze nie czas

- porcella
- Moderator globalny
- Posty: 23229
- Rejestracja: 07 lip 2013, 22:39
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa-Mokotów
- Kontakt:
- silje
- Moderator globalny
- Posty: 8104
- Rejestracja: 07 lip 2013, 21:24
- Miejscowość: Sztum/Czernin
- Lokalizacja: woj. pomorskie
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie- Gucio bardzo chory
Gucio żyje, ale jest bardzo słaby.
Po podaniu chemii- wszystko było dobrze. A pięć minut później- wszystko się posypało. Gucio wpadł w obrzęk płuc i wyglądało to naprawdę źle. Nie wiadomo, czy to reakcja na lek, czy te parę cm płynu dożylnie było za dużym obciążeniem dla jego nerek. Byłam pewna, że to jego ostatnie chwile. Dostał oczywiście Furosemid, ale nie oddawał moczu. Męczył się dość długo, Doktor umieściła go w namiocie tlenowym. Kiedy w końcu się wysikał- oddech trochę się unormował.
Teraz jest bardzo słaby. Próbowałam go nakarmić, ale nie chce.. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego.
Na koniec się okazało, że ten twór na szyi- to nie był żaden nawrót guza, tylko wielki krwiak, który utworzył się przez jakieś pęknięte drobne naczynko (prawdopodobnie przy zdejmowaniu szwów), a że pod skórą jest spora "kieszeń"- krew miała się gdzie zbierać.
Gdyby Dr onkolog zrobił USG lub biopsję- być może nie byłoby żadnej chemii, a Gucio nie byłby teraz w takim stanie..
Nadzieja tylko w tym, że Gucio z tego wyjdzie obronną łapką, a zlecona (zapewne niepotrzebnie) chemia wyhamuje dalszy rozrost obwodowych węzłów chłonnych.
Po podaniu chemii- wszystko było dobrze. A pięć minut później- wszystko się posypało. Gucio wpadł w obrzęk płuc i wyglądało to naprawdę źle. Nie wiadomo, czy to reakcja na lek, czy te parę cm płynu dożylnie było za dużym obciążeniem dla jego nerek. Byłam pewna, że to jego ostatnie chwile. Dostał oczywiście Furosemid, ale nie oddawał moczu. Męczył się dość długo, Doktor umieściła go w namiocie tlenowym. Kiedy w końcu się wysikał- oddech trochę się unormował.
Teraz jest bardzo słaby. Próbowałam go nakarmić, ale nie chce.. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego.
Na koniec się okazało, że ten twór na szyi- to nie był żaden nawrót guza, tylko wielki krwiak, który utworzył się przez jakieś pęknięte drobne naczynko (prawdopodobnie przy zdejmowaniu szwów), a że pod skórą jest spora "kieszeń"- krew miała się gdzie zbierać.
Gdyby Dr onkolog zrobił USG lub biopsję- być może nie byłoby żadnej chemii, a Gucio nie byłby teraz w takim stanie..
Nadzieja tylko w tym, że Gucio z tego wyjdzie obronną łapką, a zlecona (zapewne niepotrzebnie) chemia wyhamuje dalszy rozrost obwodowych węzłów chłonnych.
Moje kochane świnki (po)morskie: Bronek, Dorjan, Lotka +21 w DT
- Cynthia
- Moderator globalny
- Posty: 12540
- Rejestracja: 07 lip 2013, 16:05
- Miejscowość: Kęty/Zielonka
- Lokalizacja: Kęty/Zielonka
- Kontakt:
Re: Moje kochane świnki (po)morskie- Gucio bardzo chory
Durny lekarz
Guciu dasz radę, proszę
Guciu dasz radę, proszę
- effcien
- Posty: 753
- Rejestracja: 17 sty 2014, 2:15
- Miejscowość: Warszawa
- Lokalizacja: Warszawa Mokotów
- Kontakt:
-
Assia_B

