Dziękuję za wsparcie, to naprawdę wiele dla nas znaczy.
Gucio trochę przygasł, trochę mniej je niż w ostatnich dniach i prawie nie rusza warzyw. Wyleguje się w ukochanej norce od Cioci Pucki.
My się jeszcze nie poddajemy.
Dziś byliśmy u onkologa w Gdańsku (dr Kieza). Jest źle, bo choroba jest bardzo zaawansowana. Ale nie jest jeszcze na tyle beznadziejnie, aby nie próbować jeszcze zawalczyć. Liczy się czas. Oczywiście jedyna szansa w chemii- ale innej. Dr ma jutro się konsultować i dać mi znać. Mam tylko nadzieję, że uda się Guciowi tą chemię podać.
