Dzis w nocy odszedł ode nas Shizune, świnkowy senior. Trzy dni temu położył się i już nie wstał. Całą noc miał ataki skurczów i drgawek. Miał zachowaną świadomość ale słabo reagował na bodźce, silna apatia. Poprzednia noc spędził w lecznicy pod kroplówką i na sterydach. Weterynarz zadzwoniła do nas, ze na chwilę wstał i chodził. Nawet skubał sianko. Było lepiej. Wczoraj zabraliśmy go z dokładnymi instrukcjami oraz zastrzykiem i skierowaniem na dalsze leczenie. Leżał cały czas przy mnie, do końca. Budziłam sie kilka razy w nocy. Pożegnałam się z nim, bo wiedziałam, ze w każdej chwili może nas opuścić.
I opuścił.
Zasnął i sie już nie obudził.
Mam nadzieję, ze do końca był szczęśliwy. Widzieliśmy, ze walczył. Kochaliśmy go każdego dnia jego swinkowego życia.
Teraz jest bardzo ciężko kiedy nie ma go z nami. Ale może to i lepiej. Musiałby znosić codzienne zastrzyki, ból. Tak po prostu miało być.
Śpij dobrze za tęczowym mostem, słońce.
