U mnie Wiewiórek tak leży i udaje zwłoki. Rozwiera paszczu, wywala gały i mam nawet wrażenie, że jakieś gazy puszcza, bo pachnie jakby się zaczął rozkładać. Za każdym razem. Każdym. Serio.
Poza tym pozostaję wierną fanką Mańka, którego w mojej głowie ochrzciłam Sylwestrem, choć ostatnio mi alergolog udowodnił, że koty powinnam omijać szerokim łukiem.