Już piszę:
Wczoraj wróciłam późno- padnięta, a dziś od rana w pracy siedzę- nie było kiedy.
Jednak jazda taki kawał po ciemku i w deszczu- to nie jest to co lubię naprawdę. Dwa razy lekko się zamotałam, ale - oczywiście warto było
Poznałam osobiście Pontusa, odwiedziłam Jantara. I Porcellę oczywiście
I mam swojego Gucia z powrotem
Schudł bardzo- właściwie od jakiegoś czasu chudnie- powoli, ale jednak- i teraz właściwie jest już pół kilo mniej Gucia.
Guzy na szyi za to urosły.
Dalsze plany leczenia są takie: w najbliższą środę (1.10)- czwarta i ostatnia chemia, po 4-5 dniach kontrola morfologii i jeśli wszystko będzie ok- w maks 10 dni po chemii- zabieg. Czyli ok 10-go. Po zabiegu Gucio będzie musiał zostać ze 4 dni w klinice. W ogóle Dr proponowała, aby już teraz go zostawić, ale ja już się strasznie nastawiłam, że on wraca ze mną!
Chciałam, żeby choć trochę pomieszkał sobie w domu.
Ale nie wiem, czy po chemii jednak nie zostawię go jednak w klinice, bo jazda po 4 dniach na morfologię, a potem na zabieg- to jednak trochę duże obciążenie dla niego.
I dla mnie też niestety.
Muszę to wszystko jakoś poukładać, aby było jak najlepiej.
Zabieg musi być zrobiony- nie ma wyjścia- te guzy chłoniakowe rosną bardzo szybko i już nawet utrudniają mu jedzenie. Ale żeby zrobić zabieg- jeszcze trochę musi obniżyć się poziom leukocytów.
Jeszcze dużo przed nami..