Chłopaki działają w naszym domu jak national geografic, można ich obserwować bez przerwy

Brus po pierwszym dniu kompletnej uległości, drugiego wieczoru podniósł nos do góry, kwiknął bojowo i postawił Folbrykowi łapę na karku. Folbryk się na to średnio zgadzał ale Brus go ganiał, aż znowu mu się udało. Pomyślałam sobie - ocho, tyle było zgodnego życia, teraz będą afery!
Chwilę się jeszcze poganiali, po czym: Folbryk wlazł Brusowi pod pysk, dał sobie łapę położyć na nosie, i znowu się zaczęło lizanie po uszach (właściwie codziennie ich na tym przyłapuję) i skubanie boczków.
Panowie raz na jakiś czas się przegonią z bojowymi minami ale nawet nie pomyślą o wystawianiu zębów. Wygląda na to, że dobrze im ze sobą - jak zwiedzanie to Folbryk pierwszy, za nim łapka w łapkę Brus; a jak coś się wydarzy (człowieki! człowieki!), to Folbryk się za Brusa chowa.
Jedyne, czego kompletnie nie kumam, to Brusowe gruchanie. Duuuuużo, odkąd się Folbryk pojawił, prawie zawsze jak mały do niego podchodzi. Czasem mam wrażenie, że już go to męczy ale nie umie się powstrzymać
Pochwalić Folbryka muszę. Bywa jeszcze kompletnym dzikiem ale... No, debiut szłapkowy

Wybaczcie kiepską jakość, ale nie było lepszego sprzętu pod ręką.
Dobrego tygodnia
