U nas katastrofa się wydarzyła.Klementynka zaczęła rodzić o 20.30 dwa maluszki wyszły szybko w odstępach ok 8 minut i cisza dalej, brzuch duży ,skurcze olbrzymie,bóle też, kupe krwi w klatce.Szybko zadzwoniłam do weta 24h nie świnkowego ale który był najbliżej szybko zaangażowałam Chrumkę za co jej bardzo dziękuje

i lecimy do weta ,bo poród się wstrzymał,wet zadzwoniła po położnika zwierzęcego i okazało się ,że musi być cesarka ,bo zastrzyki dwa nie pomogły.A tu maluchy ze mną trzeba je lecieć nakarmić na szczęście mieli mleko u weta dali strzykawki i polecieliśmy do Chrumki bo to koło niej całą chałupę na nogi postawiliśmy

.
Jak dzwoniłam do weta o 00.30 to Klementynka była już po operacji miała jedno maleństwo w brzuniu niestety już martwe a poród zatrzymał się ,bo było niesamowicie duże,dodatkowo okazało się że klementynka miała olbrzymie cysty które od razu zostały usunięte.Trzymajmy kciuki żeby przeżyła bo ona ogólnie jest w stanie okropnym a teraz po operacji to już w ogóle tragedia.Maluszki zostały zdane na moją łaskę i butle z mlekiem którą trzeba podawać co 2 h co najmniej 3/4 dni intensywnie.Spróbuje podstawić je do Amber która 5 dni temu rodziła a jej maluszki już jedzą karmę.
Szczególne podziękowana dla Chrumki i jej męża za olbrzymią pomoc w tej sytuacji nie wiem jak ja wam mam dziękować
