Kochana w takim razie i ja trzymam kciuki za leczenie Ryana.Dzisiaj Mż poszedł po skrzyp , bo kilka dni nie dawałam. to wszyscy pojedli z wielkim apetytem.Mam nadzieje , że wyjdzie im to tylko na zdrowie
Boe powiem Ci ze tez najmniejszy ma sie dobrze i coraz bardziej sie oswaja. Jednak na rekach nie usiedzi i ciagle musi gdzies biec. Ale podchodzi do reki i jak otworze klatke to od razu biegnie do wyjscia zeby wypuscic go na wybieg.
Anuleczka jednak ten skrzyp to byl zbieg okolicznosci u nas (mam nadzieje) i lepsza taka infekcja niz kamien lub piasek w pecherzu.
W ogole to wet sie mnie pytal czy dam rade go czyscic bo sam powiedzial, ze charakterek to on ma. Jeszcze nie wiem jak ja mu podam lekarstwo bo to panikarz straszny i skubaniec gryzie a zlapac go kojarzy z cudem bo tak sie wyrywa.
Kiedys tak sobie myslalam, ze on sie nabawi tam infekcji i wykrakalam.
W sumie jak tak sobie pomysle to wszystko ma sens... Pierwszy raz jak pisnal to chcial zjesc tego cyklofa czy jak to sie nazywa i wtedy pisnal. Potem jak robil bobki to tez pisnal, wiec skoro mam tam lekko spuchniete to tez go to bolalo.