negrosso
: 23 sie 2013, 15:10
Miał nieco ponad 4 lata. Rozetka. Dwukolorowy, czarno-rudy (imię to zlepek tych dwóch kolorów po hiszpańsku i włosku 
)
Uwielbiał paprykę, mógłby ją jeść nieustannie. Za to nie cierpiał pietruszki, ani specjalnych kolb dla gryzoni, a może to i lepiej
.
Był bardzo przyjacielski, ufał mi. Wszędobylski
potrafił całą noc buszować po pokoju, zostawiając to tu to tam małe niespodzianki
pewnego dnia po prostu był za spokojny. siedział w kącie, nie chciał jeść. Dlaczego? nie wiem do tej pory. wszystko było w porządku, w normie. poprzedniego dnia jeszcze radośnie biegał po całym pokoju. Kolejne dni były coraz gorsze, przestawał pić, mimo usilnych starań z mojej strony. Zaczęła się biegunka. Do weterynarza poszedł za późno, nie zdołał mu pomóc. Trudno jest mi to pisać, ale wiem, że jest już szczęśliwy, i tylko to podnosi mnie na duchu. Przeżył przez te ostatnie dni sporo, ale już jestem o niego spokojny. Teraz nic mu nie grozi. Mam dopiero 17 lat, a ta świnka nauczyła mnie przez te 4 lata odpowiedzialności za drugą osobę i miłości. Była moim pierwszym zwierzęciem, za którego miałem taką odpowiedzialność. Gdyby poszedł wcześniej do weterynarza, prawdopodobnie byłoby wszystko dobrze. Tak więc winę za jego śmierć biorę na siebie. Ale wiem, że on nie ma mi tego za złe. Był bardzo wyrozumiały wybaczył mi, na pewno. szkoda, że ja sam sobie nie potrafię tego wybaczyć. Powinien właśnie leżeć i chrumkać między moimi nogami, zajadać coś, przeciągać się i ziewać. i wierzę, że Tam mu będzie lepiej. jestem przekonany
[*]
19.10.2009 - 23.08.20013
)Uwielbiał paprykę, mógłby ją jeść nieustannie. Za to nie cierpiał pietruszki, ani specjalnych kolb dla gryzoni, a może to i lepiej
.Był bardzo przyjacielski, ufał mi. Wszędobylski
potrafił całą noc buszować po pokoju, zostawiając to tu to tam małe niespodzianki pewnego dnia po prostu był za spokojny. siedział w kącie, nie chciał jeść. Dlaczego? nie wiem do tej pory. wszystko było w porządku, w normie. poprzedniego dnia jeszcze radośnie biegał po całym pokoju. Kolejne dni były coraz gorsze, przestawał pić, mimo usilnych starań z mojej strony. Zaczęła się biegunka. Do weterynarza poszedł za późno, nie zdołał mu pomóc. Trudno jest mi to pisać, ale wiem, że jest już szczęśliwy, i tylko to podnosi mnie na duchu. Przeżył przez te ostatnie dni sporo, ale już jestem o niego spokojny. Teraz nic mu nie grozi. Mam dopiero 17 lat, a ta świnka nauczyła mnie przez te 4 lata odpowiedzialności za drugą osobę i miłości. Była moim pierwszym zwierzęciem, za którego miałem taką odpowiedzialność. Gdyby poszedł wcześniej do weterynarza, prawdopodobnie byłoby wszystko dobrze. Tak więc winę za jego śmierć biorę na siebie. Ale wiem, że on nie ma mi tego za złe. Był bardzo wyrozumiały
wybaczył mi, na pewno. szkoda, że ja sam sobie nie potrafię tego wybaczyć. Powinien właśnie leżeć i chrumkać między moimi nogami, zajadać coś, przeciągać się i ziewać. i wierzę, że Tam mu będzie lepiej. jestem przekonany[*]
19.10.2009 - 23.08.20013
