Strona 1 z 11

Malibu... do zobaczenia

: 16 sie 2013, 18:38
autor: emgie
Dziś rano odeszła moja kochana Malibu.
Nie wiem co sie stało. Kilka tygodni temu zachorowała, przestała jeść, przez dwa tygodnie codziennie odwiedzałyśmy weterynarza i wydawało sie, że wszystko juz jest dobrze. Od dwóch tygodni Białasek wydawał się zdrowy. Dziś rano odeszła - tak bardzo żałuję, że nie było mnie przy niej. byłam w domu, ale nie spodziewałam się, że moja Perełka odejdzie i byłam zajęta swoimi sprawami. Boli mnie świadomość tego, ze mogłam być przy niej w ostatnich chwilach, a zajmowałam sie zwykłymi pierdołami.
Mam w sercu taką pustkę, której nie da sie opisać słowami. Kopanie grobu dla najlepszego przyjaciela jest najgorszą rzeczą, jaka może spotkać człowieka. Cały czas miałam nadzieję, że sie obudzi... A musialam ją zostawić samą, zakopaną w ziemi. To tak cholernie boli, ze mam ochotę krzyczeć. Już tak bardzo za nia tęsknię i nie mogę zrozumieć, ze jej nie ma. Przeciez powinna tu być, wystawiać główkę do głaskania, wtulać sie we mnie i piszczeć, domagajac sie jedzenia.
niestety wątek Malibu został na starym forum. Prosiaczka ktoś wyrzucił zagrzybionego na dwór, trafiła do schroniska a stamtąd do mnie. Była ze mna od czerwca zesłego roku. I była największym pieszczochem jakiego znałam. To właśnie ona uwielbiała ze mna leżeć, wtulała sie we mnie i najchętniej każdą minutę spędziłaby ze mną. Była tak bardzo kochaną świnką, że teraz nie wiem, jak sobie bez niej poradzę. jest na świecie taki ból nie do opisania... ja właśnie odczuwam go tysiackroć mocniej. Tak bardzo jej potrzebuję...
Proszę, pomódlcie sie za mojego maluszka albo zapalcie dla niej świeczkę, żeby bez trudu znalazła drogę za tęczowy most i spokojna czekała tam na mnie, aż znowu będę mogla ją wygłaskać...

Obrazek

Re: Malibu... do zobaczenia

: 16 sie 2013, 18:39
autor: Asia909
Trzymaj sie! Moj Kubus tez biega juz za TM :( Kiedys jeszcze ich spotkamy! [*] :candle:

Re: Malibu... do zobaczenia

: 16 sie 2013, 18:43
autor: emgie
Asia909 mam nadzieję. tak bardzo boli myśl, że juz nigdy jej nie zobaczę i nie będę mogła przytulic. Oby Tęczowy Most okazał się prawdą...

Re: Malibu... do zobaczenia

: 16 sie 2013, 18:46
autor: ognista koza
Dla Malibu :swieca:

Re: Malibu... do zobaczenia

: 16 sie 2013, 18:48
autor: DanBea
Bardzo Ci współczuję, wiem co czujesz aż za dobrze :cry:
Malibu dzięki Tobie znalazła kochający dom, nie mogła trafić lepiej. Czytając to co napisałaś, czułam łzy w oczach, tym bardziej, że ostatnio sama pożegnałam moje kuleczki, więc wiem jak boli strata ukochanego prosiaczka :cry:
Trzymaj się :pocieszacz:
Malibu :swieca: :cry:

Re: Malibu... do zobaczenia

: 16 sie 2013, 18:48
autor: Asia909
Podobno jesli sie bardzo kochalo jakies zwierzatko to po smierci bedziemy razem z nim... tak mi mowili.

Re: Malibu... do zobaczenia

: 16 sie 2013, 18:49
autor: Beth
:candle: :(

Re: Malibu... do zobaczenia

: 16 sie 2013, 18:53
autor: Piszczałka
Dla Malibu :swieca:
emgie, nie martw się . Na pewno świetnie się nią opiekowałaś . Każdy ma czasem takie głupie i niepotrzebne wątpliwości . Trzymaj się :pocieszacz:

Re: Malibu... do zobaczenia

: 16 sie 2013, 19:02
autor: emgie
Dziękuję Wam za wszystkie serdeczne słowa. mam nadzieję, że Malibu była u mnie szczęśliwa i nie cierpiała przed śmiercia. To tak cholernie boli, że nie da sie tego opisać. Muszę się pozbierać, bo mam jeszcze dwa wspaniałe prosiaki, ale nie da sie ukryć, że to właśnie Bialasek był moim najlepszym przyjacielem.
To takie niesprawiedliwe. Byłoby mi łatwiej, gdyby Perełka była juz staruszką, ale ona miała dopiero dwa lata. Chyba nigdy nie pozbędę sie myśli, że mogłam zrobić coś więcej...
Dziękuje jeszcze raz za wszystkie ciepłe słowa, są mi teraz bardzo potrzebne.

Re: Malibu... do zobaczenia

: 16 sie 2013, 19:54
autor: hastianna
:swieca:
Zapłacz kiedy odejdzie,

uroń łzę jedną i drugą,

i - przestań

nim słońce wzejdzie,

bo on nie odszedł na długo.

Potem rozglądnij się wkoło

ale nie w górę patrz nisko

i - może wystarczy zawołać,

on może być już tu blisko.

A jeśli ktoś mi zarzuci,

że świat widzę

w krzywym lusterku

to ja powtórzę: on wróci.

Choć może w innym futerku