Odrzucony malec
: 02 wrz 2014, 15:58
Nie wiem czy w dobrym miejscu piszę i nie wiem czy już istnieje podobny temat, ale mam nadzieję, że jak coś robię nie tak to zwrócicie mi uwagę i naprawimy c:
W każdym razie mam pewien problem, ale opowiem wam od początku:
W grudniu wzięłam od znajomej świnkę, dziewczynkę. Miszę. Misza niestety czuła się samotnie i pomyślałam, że na wakacje wezmę jej koleżankę, a że mam duże podwórko to będą sobie biegać w ciągu dnia po trawniczku, a na noc i zimne dni w oddzielne klatki. Niestety Misza i Sasza niezbyt się polubiły. Albo nawet nie zdążyły polubić się, bo zauważyłam, że Sasza okropnie tyje. No i okazało się, że jest w ciąży. Wolałam nie trzymać ich już razem, bojąc się że Misza coś zrobi ciężarnej Saszy.
Kiedy młode przyszły na świat nie za bardzo wiedziałam co zrobić, ale myślałam, że instynkt macierzyński sam sobie poradzi, więc za wiele nie interweniowałam. Niestety pewnego ranka (tydzień po urodzeniu) zauważyłam, że jeden z maluchów (na świat przyszły trzy), dziwnie się porusza, a inne świnki (razem z mamą) po nim skakały nie zwracając uwagi. Szybko zabrałam go z klatki i zrobiłam prowizoryczną nową, specjalnie dla niego. Tasza (tak nazwałam poszkodowanego) przez pierwszy dzień nie za wiele się poruszał, nic nie jadł, dałam mu troszkę wody na palcu. Pod wieczór zaczął się powoli przemieszczać i dałam mu warzywka, a w późno w nocy przystawiłam co cycki mamy. Bałam się Saszę puszczać samą do malca, więc trzymałam ich na rękach. Wydawało mi się, że trochę pojadł. Na drugi dzień poruszał się o wiele lepiej oraz zaczął piszczeć. Starałam się co dwie godziny go przystawiać do mamy, a następnego dnia puściłam mamę wolną do niego i go trochę nakarmiła. Wtedy zaczęłam zostawiać Saszę na godzinę do Taszy i na dwie godziny do Paszy i Daszy (dwie pozostałe świnki).
8 dnia po wypadku spróbowałam by Sasza zajęła się wszystkimi trzema maluchami, niestety wtedy zaczęła atakować maluszka. Ogólnie Tasza jest o wiele mniejszy od rodzeństwa. Więc po chwili go od nich zabrałam.
Aktualnie, czyli 12 dni po wypadku, Sasza już w ogóle nie chce karmić małego i znów musiałam zacząć go przystawiać własnoręcznie. Nie robię to tego jednak już tak często jak wcześniej ;c
Obmyśliłam sobie, że może problem polega na tym, że mam za małe klatki, więc jestem teraz w trakcie budowy o wiele wiele większej, w której mogłyby siedzieć w domu wszystkie świnki. Razem z moją pierwszą Miszą, mamą Saszą oraz trójką maluchów. Sprawdzałam już im płeć i o ile się nie mylę, to oprócz poturbowanego odrzuconego Taszy, mam same dziewczynki.
Nie wiem czy dobrze postępowałam i postępuję i będę postępować, więc chciałam zapytać się o radę. Pewnie wcześniej bym to zrobiła, gdybym znalazła forum, ale jakoś się nie złożyło ;c
Czy malutki Tasza potrzebuje czegoś więcej? Czy dogoni swoje siostry rozmiarem? Nie wiem czy go łączyć z pozostałymi skoro zaraz będzie miał trzy tygodnie i zacznie się rozmnażanie ;c
W każdym razie mam pewien problem, ale opowiem wam od początku:
W grudniu wzięłam od znajomej świnkę, dziewczynkę. Miszę. Misza niestety czuła się samotnie i pomyślałam, że na wakacje wezmę jej koleżankę, a że mam duże podwórko to będą sobie biegać w ciągu dnia po trawniczku, a na noc i zimne dni w oddzielne klatki. Niestety Misza i Sasza niezbyt się polubiły. Albo nawet nie zdążyły polubić się, bo zauważyłam, że Sasza okropnie tyje. No i okazało się, że jest w ciąży. Wolałam nie trzymać ich już razem, bojąc się że Misza coś zrobi ciężarnej Saszy.
Kiedy młode przyszły na świat nie za bardzo wiedziałam co zrobić, ale myślałam, że instynkt macierzyński sam sobie poradzi, więc za wiele nie interweniowałam. Niestety pewnego ranka (tydzień po urodzeniu) zauważyłam, że jeden z maluchów (na świat przyszły trzy), dziwnie się porusza, a inne świnki (razem z mamą) po nim skakały nie zwracając uwagi. Szybko zabrałam go z klatki i zrobiłam prowizoryczną nową, specjalnie dla niego. Tasza (tak nazwałam poszkodowanego) przez pierwszy dzień nie za wiele się poruszał, nic nie jadł, dałam mu troszkę wody na palcu. Pod wieczór zaczął się powoli przemieszczać i dałam mu warzywka, a w późno w nocy przystawiłam co cycki mamy. Bałam się Saszę puszczać samą do malca, więc trzymałam ich na rękach. Wydawało mi się, że trochę pojadł. Na drugi dzień poruszał się o wiele lepiej oraz zaczął piszczeć. Starałam się co dwie godziny go przystawiać do mamy, a następnego dnia puściłam mamę wolną do niego i go trochę nakarmiła. Wtedy zaczęłam zostawiać Saszę na godzinę do Taszy i na dwie godziny do Paszy i Daszy (dwie pozostałe świnki).
8 dnia po wypadku spróbowałam by Sasza zajęła się wszystkimi trzema maluchami, niestety wtedy zaczęła atakować maluszka. Ogólnie Tasza jest o wiele mniejszy od rodzeństwa. Więc po chwili go od nich zabrałam.
Aktualnie, czyli 12 dni po wypadku, Sasza już w ogóle nie chce karmić małego i znów musiałam zacząć go przystawiać własnoręcznie. Nie robię to tego jednak już tak często jak wcześniej ;c
Obmyśliłam sobie, że może problem polega na tym, że mam za małe klatki, więc jestem teraz w trakcie budowy o wiele wiele większej, w której mogłyby siedzieć w domu wszystkie świnki. Razem z moją pierwszą Miszą, mamą Saszą oraz trójką maluchów. Sprawdzałam już im płeć i o ile się nie mylę, to oprócz poturbowanego odrzuconego Taszy, mam same dziewczynki.
Nie wiem czy dobrze postępowałam i postępuję i będę postępować, więc chciałam zapytać się o radę. Pewnie wcześniej bym to zrobiła, gdybym znalazła forum, ale jakoś się nie złożyło ;c
Czy malutki Tasza potrzebuje czegoś więcej? Czy dogoni swoje siostry rozmiarem? Nie wiem czy go łączyć z pozostałymi skoro zaraz będzie miał trzy tygodnie i zacznie się rozmnażanie ;c