Strona 1 z 2

Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?

: 13 paź 2013, 14:52
autor: kalina82
Zaczynam nowy temat, ponieważ mam pewien problem i liczę na Waszą pomoc i rady. Wypatrzyłam w ogłoszeniu zamieszczonym w necie 2 małe świnki (obecnie mają po ok. 7 tygodni), które bardzo mi się spodobały. Ponad miesiąc temu odszedł mój prosiak, który spędził ze mną ponad 5 lat (opisałam naszą historię w dziale problemy z zębami) i jakoś tak podświadomie zaczęłam się rozglądać za świnkiem podobnym do niego...No i natknęłam się na chłopaka, który hobbystycznie (od dawna) zajmuje się hodowlą świnek morskich. Rozmawiałam z nim przez telefon i z rozmowy wynikało, że zna się na rzeczy i robi to z zamiłowania. Nie będę tutaj wchodzić w szczegóły - po prostu mnie przekonał. Wybrałam dwie świnki (w necie było zdjęcie kilku prosiaków) i poprosiłam o podanie ich płci i przesłanie mi ich bardziej wyraźnych zdjęć na maila. Chłopak powiedział, że to na 95% samce (na samcach właśnie mi zależało). W dodatku bracia, którzy od początku przebywali razem i się akceptowali. Zdecydowałam się i po kilku dniach pojechaliśmy po nich z moim chłopakiem. Gdy dotarliśmy na miejsce (ponad 80 km w jedną stronę), już zmierzchało. Obejrzałam je na tyle, na ile warunki pogodowe pozwalały i wróciliśmy do domu. Przygotowałam dla nich dużą klatkę z wyposażeniem w postaci domku, mostka itp. Umieściłam je w tej klatce i obserwowałam. To było w środę 9 października. Od początku coś mi nie dawało spokoju w kwestii płci jednej ze świnek. Była mniejsza, bardziej dzika, wydawała nieco inne odgłosy, niż druga. Poza tym, obejrzałam ją dokładnie i po tych oględzinach moje podejrzenia się jeszcze bardziej wzmocniły. Moje poprzednie świnki zawsze były samcami, więc wygląd narządów samiczek "znam" jedynie ze zdjęć i obrazków. Mimo to, podejrzany samiec po każdym kolejnym oglądaniu z każdej strony wydawał mi się coraz bardziej samiczką. W końcu, mając już 95% pewność pojechaliśmy do weta (żeby ostatecznie ustalić płeć) i moje przypuszczenia się niestety potwierdziły :( Natychmiast je rozdzieliłam. Na szczęście miałam starą klatkę, którą mogłam wykorzystać. Umieściłam w niej dziewczynkę. Moje pytanie: CO DALEJ? Przygotowałam domek dla 2 chłopaków. Sytuacja się jednak skomplikowała. Maluchy, gdy były jeszcze razem w nowej klatce, razem spały, przytulały się, brykały, jadły z jednej miski. radośnie sobie pokwikiwały. Od momentu rozłączenia oba prosiaki są bardziej ciche, smutne...Siedzą zakopane w sianku :( Od czasu do czasu się głośno nawołują i wtedy serce mi pęka :( zaczyna Pchełka, po czym dołącza do niej brat. Piski, kwiki, nerwowe bieganie po klatkach...Po chwili wszystko cichnie...W pierwszej chwili pomyślałam o oddaniu jej do adopcji. Nie po to przecież urządziłam fajne mieszkanko, żeby przebywał w nim chłopak, a mała zmuszona była mieszkać w dużo mniejszej klatce :( Na drugą tak dużą klatkę nie mam miejsca...Zrobiłabym wszystko, żeby znaleźć jej kochający, ciepły dom. I wiem, że to chyba najlepsze rozwiązanie :( Mała jest cudowna. Ruchliwa, ciekawska, sprytna. Przez pierwszy dzień, może dwa, była bardzo nieufna i bojaźliwa, ale od piątku pozwala już wyjąć siebie z klatki, położyć w kocyku na kolanach. Je z ręki zieleninę, pod wpływem głaskania się rozpłaszcza i kilka razy nawet ziewnęła! Będzie mi trudno ją oddać :( Ale widzę, że w obecnej sytuacji nie jest dobrze. Maluchy czują, że brakuje ich towarzysza, z którym spały, bawiły się i jadły. Biorę je jak najwięcej na ręce, żeby nie czuły się samotne...ale to nie to samo. I teraz pada moje pytanie: zostawić ją, czy oddać? Czy ktoś z was miał/ma może taką sytuację? Można opiekować się dwiema świnkami różnej płci? Tzn....wiadomo, że można :) Miałam raczej na myśli to, czy takie rozwiązanie jest właściwe? Czasem podrzucałam moje zwierzaki rodzicom (podczas dłuższych wyjazdów), którzy mieszkają jednak w innym mieście. Zawsze zawoziłam je w transporterze pociągiem lub samochodem (królik, świnka morska). Mając samca i samiczkę (w dodatku rodzeństwo) nie mogłabym przewozić ich w jednym transporterze. Poza tym, u rodziców jest tylko jedna klatka, którą można by wykorzystać. Wiem, że wszystko można zorganizować. Tylko czy nie lepiej oddać ją pod opiekę kochającemu opiekunowi, dopóki jest mała, a dla mojego chłopca dobrać kolegę? Cieszyłam się, że będą razem, bez konieczności łączenia od razu dwaj chłopcy...a tu klops! Poradźcie proszę!!!!

Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?

: 13 paź 2013, 15:07
autor: Asia909
A nie myślałaś nad kastracją samca? Bo trzymanie samca z samicą to jedyne wyjście kastracja.
Sorry jeśli pisałaś o tym ale pogubiłam się w tekście :szczerbaty:

Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?

: 13 paź 2013, 16:08
autor: kalina82
Myślałam, ale one są jeszcze takie małe...Nie wiem, ale jakoś wzdragam się na myśl o wykonaniu takiego zabiegu bez wyraźnych wskazań medycznych...

Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?

: 13 paź 2013, 16:20
autor: Asia909
Fionka (http://www.forum.swinkimorskie.eu/membe ... file&u=674) teraz będzie kastrować samca bo chce go połączyć z samiczkami. To nie jest trudny i jakoś strasznie niebezpieczny zabieg. Mozna wykonać już go gdy samiec ma 6 lub 4 tygodnie. Im młodszy organizm to chyba lepiej znosi zabieg. Wiesz ile osób tu na forum kastrowało samce bo chciało połączyć je z samiczkami? Dużo :) Tu masz przykład jak dzielnie chłopak zniósł zabieg
http://www.forum.swinkimorskie.eu/viewt ... f=27&t=961
Kastracja w twoim przypadku to chyba jedyne wyjście, jeszcze możesz dla samca adoptować kolegę a dla samiczki koleżankę. To jedyne wyjścia.

Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?

: 13 paź 2013, 17:05
autor: kalina82
Nie mogę sobie pozwolić na 4 świnki :D To już prawdziwe stado, a ja kilka razy do roku wyjeżdżam i podrzucam zwierzaki rodzicom. Przy 4 świniakach byłoby trudno :D

Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?

: 14 paź 2013, 11:59
autor: Piorunowa
W dodatku kastracja jest bezpieczniejsza od sterylki :)

Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?

: 14 paź 2013, 13:27
autor: kalina82
Ale czy jest bezpieczna? Czy prosiak będzie sobą? Jednego nie rozumiem...Skoro kastarcja polega na usunięciu jąder, które przecież produkują testosteron, to jak to możliwe, że zwierzę odczuwa popęd płciowy i jest tak samo aktywne seksualnie, jak przed zabiegiem :?:

Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?

: 14 paź 2013, 14:05
autor: kimera
Zachowania płciowe nie są uzależnione wyłącznie od obecności testosteronu.
To samo dotyczy kastratów wielu innych gatunków ssaków, także ludzi-eunuchów.

Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?

: 14 paź 2013, 16:22
autor: Piorunowa
Tak jak już wspomniano, popęd płciowy to nie tylko testosteron. Zwierzę jest tym samym zwierzakiem co przed zabiegiem, tylko spokojniejszym no i może być bez obaw trzymany z samicami ;)

Re: Samczyk i samiczka w oddzielnych klatkach?

: 14 paź 2013, 19:00
autor: odeta89
Ja jednak rozważałabym oddanie np. SPŚM samiczki i wzięcie samca. By oszczędzić bólu. Tymbardziej, że prosiaki są ewidentnie z pseudohodowli co niesie za sobą ryzyko, że mają ukryte choroby, bądź są po prostu słabsze. Jeśli nie jesteś bardzo mocno związana, nie ryzykowałabym.

edit. i warto iść ze świnkodziewczynką na usg, bo może doszło do kazirodztwa.