Stefuś nieznacznie lepiej. Coś zaczyna sam jeść. W sobotę kontrola w MV.
Całe plecki ma niestety w odczynach po zastrzykach. Został mu jeszcze jutrzejszy zastrzyk. Pyszczek w dalszym ciągu oczyszczamy w środku, smarujemy sacholem i wodą utlenioną. Stefana już to chyba tak nie boli, ale siedzi mu to w psychice. Jak się zapomni, bo dostanie np cykorię albo pietruszkę to nie ma problemu z jedzeniem, ale jak dostaje do klatki "znane na co dzień" rzeczy to ich nie chce i zachowuje się, jakby te rzeczy mogły mu zrobić krzywdę a jedzenie ich odpada, bo na pewno będzie bolało.
A Jerzyk i Antek nareszcie dorobiły się klatki 140 cm (nie mam jeszcze żadnych zdjęć)
