Świniole chore.
Najlepsze jest to, że w ogóle bym się nie zorientowała - bo przecież nawet żaden nie kichnie, gdyby mi Cheetos dziś przez chwilę nie kwiczał z jakby z zapchanym nosem. Sama byłam chora, więc prosiaków nie nosiłam - wzięłam dziś Tazosa i ten też świszcze, jakby nos zapchany. No i nie nosiłam, a prawdopodobnie zaraziłam.
Cheetos - lekka infekcja, przeciwzapalny na 3 dni.
Tazos - antybiotyk. Dostał antybiotyk i przeciwzapalny w zastrzyku, jeszcze dodatkowo miał zakraplane oczy - w końcu jak przyjechaliśmy miał te swoje oczęta zaropiałe (delikatne uszkodzenie rogówki w jednym, drugie ok), no i jeszcze pazury...i powiem Wam, że myślałam, że mi świnka schodzi...Zaczął podskakiwać (no ale to po zastrzyku) i lecieć na bok, jakby był bezwładny...Całe szczęście dr Judyta mnie uspokoiła, że już miał ten antybiotyk i że widać, że to nerwus i to pewnie z tego powodu tak się zachowuje - na rękach się uspokajał - ale stwierdziła, że poczekamy kilkanaście minut i zobaczymy, dostał coś przeciwwstrząsowego i w końcu się uspokoił.
Ale mieliśmy zalecone, żeby w razie nawrotu dzwonić - to jest złota kobieta jednak.
Teraz chłopcy odpoczywają po nadmiarze wrażeń.
"Wypis"

wyżej Cheetos, niżej Tazos.
