Jak chcecie, to możecie na weekend wpaść, to się na podwójną imprezę załapiecie

Może po deszczu ziemia zdąży wyschnąć, a jak nie, to za tydzień
Puszczam go luzem, bo nie widzę potrzeby żeby wsadzać w kojec jak go pilnuję. Owszem, jak siostra z pilnującym jej tatą siedzą cały dzień w basenie, albo mnie nie ma i dziadkowie się nim zajmuję, to Dropś w klatce ląduje...
Na początku owszem, zwiewał non stop. Wiecie, chowanie się po krzakach i tak dalej... Ale ogród jest wysokim murkiem ogrodzony, więc nie zwieje. Najbardziej go bawiło jak za nim ganiałam po całym ogrodzie, czołgałam się między krzaczorami i tak dalej. Jak przestałam i pozwoliłam mu ganiać gdzie mu się podobało, to już nie było tak fajnie, bo nie było zakazu, który można by złamać

No i teraz chodzi elegancko za nogą jak piesek. W pokoju jak go zawołam, to też przyłazi (oczywiście musi obwąchać po drodze wszystko, ale przychodzi). Nie wiem, nie uczyłam go niczego, ale skoro chce...

Nawet nie wiecie, jak to fajnie wygląda - idziesz po trawniku, a za tobą jak cień prosiak. Dzisiaj nawet chciałam nagrać, ale jak włączyłam kamerę, to zwiał na grządki i poszłam łapać, bo by się jeszcze dobrał do kwiatków babci.
A jak siedzę na trawniku, to on przybiega i się przytula... A potem pakuje się na kolana i podskubuje żeby mu trawę pod nos podkładać, a on leży sobie, królewicz

Akurat z wychodzeniem na dwór, to faktycznie, kulturka pełna!