Musimy. Co prawda trochę się pokomplikowało ale coś muszę wymyślić. Dzwoniłam już o 8.30 ale weta jeszcze nie było. Prosiłam żeby do mnie zadzwonił zaraz jak przyjdzie ale jeszcze nie dzwonił

Pewnie od razu zabrał się za zabiegi... Pani na recepcji mówiła mi żebym była w okolicach 13 i wtedy czekała bo jak przyjadę na 14 to może mnie nie przyjąć bo inni weci chorzy i mają tam teraz armagedon. A ja do 13 nie dojadę bo do 12 jestem w pracy, muszę jechać do domu po Tolę a na dojazd potrzebuję 2 godziny (na szczęście droga dobra i nie ma gołoledzi tak jak parę dni temu zapowiadali...). Więc albo będę na 14 albo godzinę szybciej muszę zamknąć gabinet (oczywiście dzwoniłam do szefa czy mogę to na razie nie odbiera

).