W nocy musiałam wstać i otworzyć klatkę, bo się bałam o Norka. Uciekł i już nie wrócił, bandzior Nicek zawłaszczył teren. Właściwie to się nie pogryźli, ale hałasu i płaczu było tyle, że się naprawdę bałam, no i Norek został na zewnątrz i już.
Około południa zgadałyśmy się z Anią.D, która ma samotnego Ptysia z tego samego rzutu, żeby spróbować połączyć go z Norkiem.
No i tym sposobem - bo Ania jest przedsiębiorcza

- Norek wylądował u Ani i czekamy na rezultaty.
U mnie zaś cisza, spokój, nikt nie smrodzi, Nicek wywalił kopyta, starszaki też odpoczywają po wczorajszym uderzeniu testosteronu.
