Foty wysłane normalnie 01/08 o 23:30
U miśków było średnio, ale już jest ok. W zeszłą środę nad ranem Żurek znowu miał niedowład tylnych łapek. Do tego pierwszy raz w życiu (a przynajmniej pod moją świadomością) dostał okropnego wzdęcia. Miał strasznie nadęty i bolesny brzuszek.. Myślałam, że może "znowu" przyczyną była zapchana kupami dupka (nadal problem kup jest nierozwiązany pomimo nowych działań), ale nie, było czysto... Podałam mu ulgix (bo tylko to miałam, ale to to samo w sumie) i probiotyk. Masowałam brzuszek tak długo, aż stał się miękki. Rano poszłam do weta (Łuczaka) i powiedział, że to może być coś z kręgosłupem jeśli się powtórzyło. Zalecił rtg kręgosłupa i usunięcie wszystkiego, po czym może się wspinać. Zdjęłam zatem schodki i moje wspaniałe pięterko przestało być używane... Nast dnia rano pojechałam do dr Judyty na rtg, rozciągnęliśmy Żurka wzdłuż i wszerz (no, wszerz nie

) i wyszło, że ma pewne zwyrodnienia w okolicy krzyżowej. Wróciłam z tym do Łuczaka i powiedział, że może to powoduje ból a za tym ciągnące się biegunki (bo zastrzyki z wit b nie pomagają..). Tak czy siak na te zwyrodnienia wit b nadal przedłużona i dołożona została tolfedyna, żeby zobaczyć, czy na p/bólowych bobki się poprawią. A, Żurek ładnie już chodził tego samego dnia po wizycie u Łuczaka (zapodał mu tolfedynę i pyralgini). Przy okazji rtg zobaczyliśmy zęby i dr Judyta wycisnęła trochę ropy z okolicy zębodoła dolnego. Oznacza to, że zaniedbałam sprawę, bo powinnam mu co jakiś czas tam zaglądać i wenflonem przepłukiwać wodą utlenioną... Poza tym ok. Zdecydowałam się też, za namową dr Judyty (choć dr Łuczak mówił, że to nie ma sensu) zrobić posiew na bobkach Żurka, bo może tam jaka bakteria. Dziś zawiezione, czekamy.
I tyle u miśków, poza tym, że mają zmieniony wystrój i większość polarkowych mebelków jest na dole, co wykorzystuje Miecio:
A ja od dziś jestem na bezrobotnym. I nawet mi z tym nie najgorzej. Mama pojechała na kilka dni na urlop i jestem teraz sama ze zwierzakami w wielkim domu i pewnie nie zasnę, bo ciągle będzie mi się wydawało, że ktoś łazi na dole... Poza tym pracowicie spędziłam dzień, bo nakupiłam mamie kwitnących roślin i uporządkowałam jej wejście. Jutro ciąg dalszy na ogrodzie. Kupiłam czerwoną różę, generalnie ani nie lubię róż ani czerwonego. Ale jestem chciwa i ją wzięłam, bo miała najwięcej kwiatów i pąków... Posadziłam, ale nie podoba mi się i jutro pojadę po inną a tą posadzę gdzieś na ogrodzie... Poem planuję spędzić jakiś czas w pracowni i zrobić zapasy na bazarki
