Wyniki podobno nie takie tragiczne jak mi się wydawało. Po za tym GLDH podwyższonny jest AST (GOT) do 118,8 (norma do 90), obniżone Albuminy i podwyższone Monocyty ilościowo. W każdym razie TZet zabrania mi teraz dawać mu ten Encorton, a i sama nie mam ochoty, to nie jest według mnie aż tak pilne. I tak dostaje masę leków jeszcze. Apetyt nieco gorszy i samopoczucie też chyba, ale może to przez to, że już nie dostaje Tolfiny. W sobotę jak dobrze pójdzie pojedziemy na działkę, ponoć to najlepsza terapia.
A Pufa jak była tak jest chora

według lekarzy ona już taka musiała być, zresztą po objawach wiem że tak. Najbardziej się obawiam, że ona ma to co Fuzzy. Też mamy teraz przejść na Gentamycynę, a właśnie dziś byłam świadkiem przed wizytą rozmowy na ten temat Porcelli i dr Oli, trochę się boję tego leku. Ale nie ma wyjścia, nie jest dobrze. Poza tym mamy zbadać serce bo się nie podoba. A Puffy taka kochana jest (dla mnie, nie dla Zająca), to naprawdę inteligentna świnka, ale widać, że ma problemy. Widzę po jej zachowaniu mimo, że nie widać po niej jakoś specjalnie żeby chora była. I dziś ważyła 960 prawie, ale jej często waha się między 920, a 940. Na szczęście ma apetyt. Do tego biedaczka cierpi na wzdęcia i espumisan nie bardzo pomaga, plus dziwne problemy skórne (też je miała od początku). Jestem szczerze mówiąc trochę rozgoryczona, że chciałam dla Zająca dobrze, a tu tyle na nas jeszcze spadło. Tyle chorób i non stop wizyty, brak mi czasu na cokolwiek, nawet gotowanie, coraz bardziej też brak mi sił... a do tego tydzień, dwa leczenia i po mojej pensji ani śladu, a leczymy się już miesiąc tak

Na szczęście TZet wspiera ile może, bo mamy budowę do tego... Przepraszam musiałam sobie trochę ponarzekać..
Możliwe, że uda się dziś odebrać Nebulizator i jutro pojadę po leki dla Puffy

zawsze to jakaś nadzieja...