Musiałam chwilę odpocząć od forum... Zrobiłam błąd, że o tym napisałam... Nie mogłam spać po nocach, płakałam, zaliczyłam parę niemiłych kłótni w domu w tym okresie, a tutaj zostałam jeszcze napadnięta. Wiem, że zrobiłam źle, ale byłam tak przerażona i w takim stresie, że nie myślałam... A innym łatwo jest oceniać... W takich sytuacjach robi się różne rzeczy... Ja do końca życia sobie tego nie wybaczę, pomimo, że był to wypadek w ogóle nie z naszej winy. Całe życie staram się pomagać zwierzakom, kupuję karmy, wrzucam pieniądze do skarbonek, biorę udział w loteriach, kupuje gadżety... W sobotę rano kupiłam także karmę dla psów do "psiątecznej paczki" organizowanej w pracy, której teraz nie mam nawet jak zawieźć, bo autobusem z przesiadką to trochę ciężko... Co się stało, już się nie odstanie. Jest to dla mnie bardzo trudny czas.... Przykro mi, że zostałam wzięta za straszną osobę....
Jeżeli chodzi o miejsce zdarzenia, to poprosiłam rodziców, aby tam pojechali i poszukali... Nie znaleźli psa, ani w okolicy, ani na terenie betoniarni, bo kiedy tam byli, była akurat otwarta, a kiedy zapytali panią spacerującą z pieskiem po okolicy, powiedziała, że chodzi tam codziennie i nie widziała żadnego ani rannego, ani martwego psa.
Czuję się winna, pomimo, że był to wypadek, nawet pomimo, że nie siedziałam za kierownicą... Ale muszę z tym żyć... Jakoś to sobie poukładać... Raczej nie będę tutaj za często bywać, bo wiem, że teraz będę oceniana jako ta najgorsza... Przykro mi, bo polubiłam forum...
Pozdrawiam....
Dziękuję Dorocie, za przepiękny tunel... Chłopaki świetnie się bawią...
EDIT:
@Jolka: u chłopaków dobrze. Biegają dokoła choinki, trącają bobki nosem, biegają po wybiegu. Dziś mój TŻ poukrywał im marchewkę w różnych miejscach i mieli frajdę
