Żurek lepiej. Jest możliwe, że Mietek mu coś uszkodził, albo sam sobie coś uszkodził albo zwyrodnienia starcze już ma. Tego na razie nie wiemy. Wczoraj pupa już nie była zapchana, ale prawa tylna łapka niedomagała. Ale nie kładł się, chodził, raczej więcej podkicowywał. Wyraźnie ta łapka niedomaga. Na razie zalecane są masaże. Jak wyjdziemy na prostą z ząbkami, to zobaczymy też, jak łapki pracują i włączymy suplementy na kości i stawy. Skubie sianko i suszoną trawkę, suszone ziółka, dziś troszkę ogóreczka zjadł. Mama się martwi, bo widzi, że całkiem sprawnie je, a nie je mimo wszystko za dużo. Może brzuszek mu się skurczył? Troszkę dokarmiamy. Nadal probiotyk, wit c (ale zalecany cebion, mamy odstawić tę weterynaryjną iniekcyjną) i doraźne dokarmianie i dopajanie. Tolfinę dostałam 1 dawkę na wszelki wypadek. Ale mam nadzieję, że nie będzie konieczności podania. Ząbki nie były w złym stanie, trochę kieszonki z włosami, ale bez tragedii. Zębodoły puste oczyszczone i nadal same mamy codziennie czyścić ten przedni zębodół, żeby syf tam nie zarósł. Wczoraj powoli szły kupki a dziś poszły nawet mizerne bobki
Zrobiłam totalne przemeblowanie. Jako że z dr Judytą i mamą zdecydowałyśmy, że póki Żurek nie nabierze więcej masy i sił nie wraca do Mietka, bo go za bardzo dominuje (czyt.: gwałci). A wtedy we wtorek biedak przez tą pupę i niedowład nie mógł uciekać. Więc, żeby go nie forsować niepotrzebnie przeniosłam piętro z ich zagrody do mamy i zagrodziłam zejścia i to jest dla Żurka. Dla Miecia została część dolna i postawiłam mu 1 stare pięterko. Ma też wyjście na patio, gdzie po otwarciu cały czas siedzi pod taborecikiem...pewnie czeka na Żurka. Że też moja mama pozwala mi na zdominowanie całego jej domu przez świnki...

Żurek zamieszkał u mamy w sypialni, bo tylko tam się zmieściło to piętro... Musiałam Żurka wynieść, bo jak odgrodziłam piętro od dołu, to Mietek dostał takiego szału, że zaczął włazić po deskach do góry, wspinać się na książki, które zagradzają ścianę, normalnie opisać się nie da, co on za akrobacje robił, żeby do Żurka wejść. Przy tym darł się jak opętany. Teraz tylko pokwikuje, ale je ładnie, bobczy, nie siedzi po kątach. Bardzo był zainteresowany nowym wystrojem. Żurek natomiast ma przymusowe wybiegi po korytarzu, podjada sobie sianko a potem mama robi mu masaż.
W poniedziałek kontrola u weta.
Co ja bym zrobiła bez mojej mamy?? Nie wiem...