Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek
: 07 maja 2015, 18:52
Ostatnio przez takie trzymanie suki w kojcu w rodzinie mojego TŻta przydarzyła się tragedia. Babcia chłopaka mieszka razem z jego ciocią i wujkiem na wsi - i tak samo trzymali "psa obronnego" w kojcu, wypuszczany tylko na noc, bo babcia chłopaka ma też inne zwierzaki, a Luna zaczepiała kury i koty. Była młoda, więc jak to szczeniak chciała się bawić. TŻ opowiadał, że zawsze jak przyjeżdżał to bawił się z nią, że była naprawdę świetnym psem, ale potrzebowała ruchu i kontaktu z człowiekiem. Tymczasem babcia z ciocią zawsze patrzyły na te zabawy zaskoczone, że się nie boi, że to taki duży pies (owczarek belgijski) i na pewno zrobi mu krzywdę. Chłopak z jego tatą próbowali tłumaczyć, że powinni wypuszczać go częściej na podwórko, że Luna jest bardzo mądra tylko potrzebuje choć trochę tresury itd. Zwykle babcia liczyła się z ich zdaniem, bo tata chłopaka jest weterynarzem, a TŻ poszedł w jego ślady i studiuje weterynarię, ale tym razem była nieugięta, bo po prostu bała się psa. Ona nawet nie wchodziła do jej kojca, tylko patykiem przesuwała do środka miskę z jedzeniem
Podobno wychodziła z założenia, że pies trzymany w kojcu wypuszczony na noc na podwórko jest bardziej groźny. No i niestety któregoś dnia ktoś nie domknął kojca, Luna wydostała się na podwórko i na oczach babci zagryzła jednego z jej kotów. Oczywiście na nic zdały się tłumaczenia taty TŻta, że to wszystko wina trzymania jej w kojcu - została oddana do innego domu, miejmy tylko nadzieję, że trafiła lepiej...
