Cały czas podglądam dyskusję na laboświnkach
Z innej beczki. Złe wiadomości - zostałam przez panią doktor wysłana z opieprzem na chorobowe, bo do roboty chora łaziłam, ale dziś mnie przypiliło i do poniedziałku mam LEŻEĆ i się kurować

Mój kochany Małż pojechał na 3 dni w wyjazd służbowy, więc rządzimy się sami ze Stasiem i prosiałkami.
Jak można mniemać, nastało istne bizancjum. Panny przeszły przez salon piękności (łącznie z robieniem paznokci u starszych), wystawiłam kartoniki i maja powtórkę z imprezy (do rana oczywiście). W tym czasie rozpakowałam dwie przesyłki z nowym żarciem ( JEDZĄ!!! Bephar chyba - kiedyś nie chciały), wypicowałam klatkę ( pralka znów obrażona za drybeda

) Pod futrzak wysypany pellet zapachowy o woni tajgi hihi.
Amolika z moich obserwacji stała się wielką fanką Niny. Łazikuje za nią i naśladuje, je to co Nina akurat wybrała i wdzięcznie wagonikuje za ciuchcią. Rozbawiła mnie gdy Nina wzięła się za marchewkę. Amolika za drugą. Pola chciała zakosić Amoli - a

ta bohaterka narobiła wrzasku, zaparła się wszystkimi czterema kończynami i Pola odeszła jak niepyszna.
Imprezkę czas zaczynać...Od jedzenia oczywiście. A Amolika infiltruje poczynania Niny.
" No daj zalookać, co tam jesz, bo nie wiem za co się zabrać.."
