Re: Żurek, Alfik [*10.12.15.], Miecio i Homer
: 09 kwie 2017, 20:13
Homer dziś był złym kundlem, bo najpierw na spacerze chciał zeżreć coś z trawy (już to memłał, wyrwałam mu z pyska...ble) a potem naszczekał na psa, który nie dość, że nie podszedł, ledwo tylko spojrzał na Homera, nie wąchnął nawet to nie był wcale większy... Zły pies
Żurek bez zmian. Znaczy żywotny, chętny na kulkę, wit c i probiotyk przyjmuje chętnie, przegania Mietka. Waga jakby w miejscu przez te 3 dni, ciut w dół a potem ciut w górę więc średnia jest stała. Ale widzę, że to chyba jednak ząbki. Je wolniej, niektóre twardsze warzywka (suszone) przetrzymuje w dzióbku jakby do rozmięknienia, sporo ciamka i otwiera pyszczek przy jedzeniu- wyraźnie mu coś przeszkadza. Nie daję jednak od dziś już tolfiny, bo wetka powiedziała, że jak nie będzie spektakularnego polepszenia wagi, to mam mu nie dawać. Wiadomo, że to szkodzi na wątrobę. Mama dodaje do kulki tabletkę na wątrobę, więc w razie co, jest ochrona. Zwiększyłyśmy kulkę z 1 do 3. Żurek zadowolony. Podjada też suszki, płatki, suszone warzywka. Mama mówi, że zwykłe warzywka też je a trawkę to bez problemu i z wielką ochotą. Dobrze, że już regularnie możemy zbierać. Zadzwonię w poniedz do wetki, co dalej. Jak to ząbki, to już nic więcej nie poradzimy, tylko kontrole, ewentualnie korekty i p/bólowe. Na żadną ekstrakcję się nie będę decydować. A ekstrakcja miałaby być przedniego siekacza, tego, co to wypadł a potem odrósł po wielu miesiącach i to tylko do wysokości dziąseł. Obrasta on taką masą kostną, czy czym tam, i Żurek ma tam reakcje bólowe na dotyk. Może to go drażni przy jedzeniu? A może szpara w górnych siekaczach? A może przerośnięte korzenie? Jeśli skończy się na tym, że Żurek będzie karmiony tylko kulkami i zieleniną, to ok. Na operację żadną się nie zdecyduję. Tylko jakoś wagę musimy utrzymać. Może zacznę dodawać do kulki inne mielone warzywa, żeby była bardziej kaloryczna.
A, poza tym, ten ząbek trzonowy, co kiedyś mu wypadł, odrósł. Ciągle myślałam, że go nie ma, a w czwartek wetka mi mówi, że trzonowce wszystkie są. A kto wie, może Żurkowi teraz przy trawce się polepszy.
Poza tym w końcu pracuję w Gdyni, już nie jestem na szkoleniach w Gdańsku, i przed lub po pracy będę jeździć do miśków i chodzić po trawkę, a nawet wrócę do regularnego nocowania u mamy
Już w ten wtorek 
Żurek bez zmian. Znaczy żywotny, chętny na kulkę, wit c i probiotyk przyjmuje chętnie, przegania Mietka. Waga jakby w miejscu przez te 3 dni, ciut w dół a potem ciut w górę więc średnia jest stała. Ale widzę, że to chyba jednak ząbki. Je wolniej, niektóre twardsze warzywka (suszone) przetrzymuje w dzióbku jakby do rozmięknienia, sporo ciamka i otwiera pyszczek przy jedzeniu- wyraźnie mu coś przeszkadza. Nie daję jednak od dziś już tolfiny, bo wetka powiedziała, że jak nie będzie spektakularnego polepszenia wagi, to mam mu nie dawać. Wiadomo, że to szkodzi na wątrobę. Mama dodaje do kulki tabletkę na wątrobę, więc w razie co, jest ochrona. Zwiększyłyśmy kulkę z 1 do 3. Żurek zadowolony. Podjada też suszki, płatki, suszone warzywka. Mama mówi, że zwykłe warzywka też je a trawkę to bez problemu i z wielką ochotą. Dobrze, że już regularnie możemy zbierać. Zadzwonię w poniedz do wetki, co dalej. Jak to ząbki, to już nic więcej nie poradzimy, tylko kontrole, ewentualnie korekty i p/bólowe. Na żadną ekstrakcję się nie będę decydować. A ekstrakcja miałaby być przedniego siekacza, tego, co to wypadł a potem odrósł po wielu miesiącach i to tylko do wysokości dziąseł. Obrasta on taką masą kostną, czy czym tam, i Żurek ma tam reakcje bólowe na dotyk. Może to go drażni przy jedzeniu? A może szpara w górnych siekaczach? A może przerośnięte korzenie? Jeśli skończy się na tym, że Żurek będzie karmiony tylko kulkami i zieleniną, to ok. Na operację żadną się nie zdecyduję. Tylko jakoś wagę musimy utrzymać. Może zacznę dodawać do kulki inne mielone warzywa, żeby była bardziej kaloryczna.
A, poza tym, ten ząbek trzonowy, co kiedyś mu wypadł, odrósł. Ciągle myślałam, że go nie ma, a w czwartek wetka mi mówi, że trzonowce wszystkie są. A kto wie, może Żurkowi teraz przy trawce się polepszy.
Poza tym w końcu pracuję w Gdyni, już nie jestem na szkoleniach w Gdańsku, i przed lub po pracy będę jeździć do miśków i chodzić po trawkę, a nawet wrócę do regularnego nocowania u mamy
Coś mi tam w doniczce próbuje wykiełkować, zobaczymy co z tego wyjdzie