Kati, dokładnie, to jest okropnie smutne co się stało u dortezki i że wątek się zakończył....
Ja nie widzę możliwości, żeby Żurek się gdzieś wybierał, po prostu nawet nie dopuszczam do siebie takich myśli.
Wczoraj winda nie działała i musiałam Homera znieść z 3 piętra. 15kg. Okropnie się stresował i stał jak nad przepaścią to uznałam, że dam mu spokój i go zniosę. A jeszcze jeden facet mnie wkurzył: idę z H na smyczy ulicą mało uczęszczaną i wychodzi z posesji facet a przed nim pies bez smyczy, duży i sympatyczny, taki do bioder mi sięgał. H bardzo źle reaguje na duże psy i w ogóle na psy. One chcą się bawić i wąchają siusiaka H a H biedny nie wie co to, bo kurde nie widzi. A jak nagle wielki pies do niego podchodzi i startuje do jego siusiaka to po prostu reaguje zwyczajnie agresywnie. No i ten pies przybiegł, to ja już wiedziałam jaka będzie reakcja i dobrze że tamten miał szelki i zdążyłam go chwycić za nie. Tamten od razu do siusiaka H a H zareagował szczeknięciem-ciapnięciem. Oczywiście nie dał rady ugryźć, bo obu trzymałam. I drę się do tego idioty żeby zabrał psa. A tamten, że jego pies nie jest agresywny...wspomnę tylko że bez smyczy i kagańca. Ja mówię że super ale mój jest ślepy i głuchy i nie wie, co się nagle do niego zbliżyło. Co za palant. Potem mnie przeprosił ale spytał czy mój jest agresywny. Mogłam mu odp że tak, że bez smyczy rzuca się i wygryza ludzkie krtanie
