Mam drybedy od zawsze i olewam wszelkie wyczesywanie itp. Trzepię na 3 piętrze moich 47 m2 w torebkę, w którą sprzątam klatkę, wrzucam do nieużywanej wielkiej poszewki na poduchę (ale nie więcej niż 2 drybedy na pranie), zawiązuję szczelnie i wlączam pralkę. Drybedy wieszam na balkonie, gdzie spadają z nich wszelkie wyprane siana i przyległości, udając, że to nie ja

Ale świnie regularnie zadowolone i wylegujące się i to wszystkie, jak jeden mąż - i moje white power, i nowe futrzaste, i hipciate bezfutrowe (cała trójka, której wcale nie planowałam...). Uważam, że pozbawianie świń drybedów to występek!
