Chyba da radę ze schodami, bo powoli już wchodzi. Ze schodzeniem gorzej. Będziemy go jeszcze musieli szybko nauczyć schodów u mojej mamy, bo na święta będę u niej 10 dni mieszkać. Z jakim akcentem? A no andaluzyjskim 
  
 Nie wiadomo, kiedy oślepł, bo taki trafił do Dąbrówki do schroniska. Błąkał się, ale nie wiem gdzie. Wzięli go tam, a potem przejęli go ci z Bojana. A tam był ok pół roku. 
Jest mi trochę trudno, mam czasem myśli zwątpienia, ale to chyba minie, jak już Homer wyjdzie na prostą. Jak będzie zdrowy, zadbany i będzie już znał swoje ścieżki. Myślę, że do końca roku uda nam się to osiągnąć. Ale powiem Wam, że już od wczoraj jest różnica. Tak jakby ten 1 dzień to był tydzień... Śpi rozwalony na materacu, łazi po mieszkaniu już ok (tylko po kąpieli wyrżnął we framugę...chyba był w szoku 

 ), najlepiej rano w kuchni, jak robiliśmy śniadanie, łaził między nogami, merdał ogonem, "patrzył" w górę i wcale nie zamierzał z tej kuchni wyjść 

 Wykąpany i najedzony pies z obciętymi pazurami to zupełnie inny Homer niż wczoraj o 15 po południu 
