Zdrada. Tortury. 

Już teraz wiem, po co mnie wzięli. Żeby torturować. Zaczynają od oka. Wciskają jakiś plastik. Zamykam i zaciskam, żeby nic nie wleciało. Udaje się, ale zawsze jakaś ciecz tam wpłynie. Masakra. Tortury. Choć nie powiem, potem trochę mniej piecze mnie oko i go tak nie mrużę. Potem tłamszą me uszy. Ciągną i prawie że nie urwą. Wciskają patyki z watą do środka. Swędzi niemożebnie....aaaaaaaa....aż na samą myśl łapa mi skacze do drapania. I to oba uszy tak robią!!! Potem znowu jakiś płyn tam wlewają. Trzepię uszami, niech mają po twarzy. Chlast chlast. Dziady jedne torturowacze. Katy. Choć nie powiem, potem mniej swędzą te uszy i tak nie trzepię nimi. Nie budzi mnie już nagłe swędzenie. Demony i tortury. Najgorsze było w wannie. Co to było??? Ciepły deszcz? Piana? Piana to się toczy psu wściekłemu. Ale spoko. Ja wściekły nie jestem. Szczepili mnie. To skąd ta piana? Wychodziła spod rąk tego dużego włochacza. Hiszpana raczej. To wiem. Ale żeby Hiszpan wściekły? Dziwne. Tortury. Demony. Suszenie było nie powiem, przyjemne. Miziała, drapała i masowała. Gorzej z czesaniem, ale przeżyję. Zdrada. Potrzebuję kota do obmyślenia zemsty. Albo świnki morskiej. Też może być. Ale na razie pośpię sobie. Nigdy chyba nie miałem takiego łóżka. Skąd dochodzi ten zapach gotowanego indyka?? Ach, senny jakiś jestem....
