To ja. Nindża. Ostatni z chomiczych więźniów. Dziś moje umowne drugie urodziny. Rok i 11 miesięcy temu młodym chomiczęciem będąc trafiłem do tego pudła zwanego Clatcatrazem. Pozdrawiam brata mego ostatniego, Józka, co to w innym kiciu odsiaduje.
No i dopadła mnie dziś, udokumentowała. A przecież jestem cieniem nieuchwytnym. Myślałem, że chociaż do wygódki uda mi się niepostrzeżenie przemknąć. Ale nie. Co jak co, ale uszy to Klawiszka ma akurat dobrze działające. No więc siedzę sobie w słoiku, załatwiam pewne prywatne sprawy, a ta mi tu pstryka i koper urodzinowy podtyka. Przyjąłem oczywiście ale umknąłem świętować w samotności. Nawet wyjątkowo nie naskrzeczałem.
Nie czuję ciężaru tych dwóch lat na swoich chomiczych barkach. Mimo, że dziś mnie akurat Klawiszka dopadła to zazwyczaj jej się to nie udaje. Kładzie mi co dzień na półkę kawałek warzywa, schyla się nakarmić więźniarki z parteru, a ja w tym czasie "ziuuuuu" i już nas nie ma, warzywa i mnie. Rozpływamy się w powietrzu. Jak wiatr.
