Folbryk mnie zmartwił trochę ostatnio. Na wieczornym wybryku był jakiś taki nieswój. Posiedział, popatrzył. Coś tam zjadł, ale bez entuzjazmu, i (ale tu możliwe, że mi się wydawało) jakby bardziej mamlał niż gryzł.
Wrzuciłam chłopaka na wagę - spadło 20 g przez dwa dni. Następnego dnia - następne 20 g. Jadł normalnie cały czas, bobczył, siurał - i już zachowywał się normalnie. Tu bryknięcie, tam galopik.
Przez kolejne dwa dni wrócił do wagi sprzed chudnięcia. Teraz wygląda i zachowuje i waży jakby się nic nie stało
Do weta chyba i tak pójdzie, na wszelki wypadek. Przy okazji - czy to normalne, że prośkom włazi to i owo między zęby?