To wszystko nie jest proste. Szczerze, to nie wiem, co dalej robić. Myślę
Z tego, co wiem- koszt badania to ok 100zł + kurier 15zł + mój dojazd do weta 80. Czyli jakieś 200 zł.
Dużo i nie dużo...
Dla mnie teraz to jest bardzo dużo. Ale nie w tym rzecz..
Testy miały być wykonane co najmniej trzy miesiące po terapii. I te trzy miesiące minęły.
Problem jest w tym, że wstępnie te testy miały być wykonane z próbki moczu (wysyłka do Lublina).
W międzyczasie się okazało, że już nie robią tam tych badań i test można wykonać tylko z próbki krwi wysłanej do Warszawy. No i właśnie: raz, że będzie prawdopodobnie problem z pobraniem krwi w Gdańsku, a dwa- ja się po prostu boję, że to będzie zbyt wielki stres dla Aro.. No chyba, że gdzieś bym znalazła możliwość pobrania krwi w narkozie wziewnej (to możliwe w ogóle?), żeby się prosiek nie denerwował. Wiemy, jak Pszczółka odeszła- jego była towarzyszka niedoli, może siostra, a na pewno jakaś krewna.
Ktoś, kto zechce się zaopiekować Aro- pewnie i tak nie odważy się go połączyć z inną świnką.
Tyle, że zyskałoby się pewność, że świniak jest zdrowy. W tym sensie, że wolny od pierwotniaka, bo na pewno już na zawsze pozostanie inny.
Inny- ale wart pokochania. Je ładnie, śpi w domku i poza nim. Domaga się jedzenia- choć trochę inaczej niż zdrowe świnki.
Jest pogodny i zawsze uśmiechnięty. Słodziak, jedyny w swoim rodzaju