W sumie to ja też sobie zazdroszczę

W niedzielę już wracamy, więc znowu taki wielki ten urlop nie jest. Ale cieszę się, że tu jestem. Chociaż powiem Wam szczerze, że zawsze chcę okropnie do tego gorąca, bo w Polsce mamy zimno, nawet jak jest gorąco to nie jest to taki "egzotyczny" gorąc. Ale jak już tu przyjeżdżam (wychodzi, że jestem tu co 2 lata), to nagle organizm mi przestaje normalnie funkcjonować i się okazuje, że jednak nie jestem przygotowana do tego gorąca... Tym razem na szczęście nic strasznego się nie stało, ale kilka lat temu żołądek mi siadł już na 3ci dzień, i do końca było tylko coraz gorzej a było naprawdę bardzo źle. 2 lata temu miałam tak okropną infekcję i potem grypę czy coś, że 2 dni leżałam w łóżku charcząc i smarcząc i ledwo żyjąc (nawet w Polsce nigdy tak się nie zainfekowałam....). Teraz tylko trochę żołądek zastrajkował na drugi dzień, ale zaraz ziółka, jakieś proszki i na następny dzień już ok. Ale mówię Wam, że ten gorąc jest trudny do przetrwania dla mnie chwilami.
A teraz jest wielka celebracja, klaksony na ulicy, bo Carolina z Hiszpanii, która wygrała złoto na olimpiadzie w badmintona jest z tutejszego miasta
