O taaak! Taką mogę im zrobić

Pewnie gdybym mieszkała na stałe u mamy, to właśnie tak by miały

Ale zamieniłabym troty na maty.
Wczoraj byliśmy na kontroli u wetki. Wszystko bez zmian, czyli Żur zęby czarne, nic się nie rusza do przodu ale też nic się nie rusza w dosłownym sensie- żaden kolejny ząbek nie zamierza wypaść. Za to w miejscu dolnego siekacza zaczęło się coś pojawiać... Byłam zdziwiona, bo przecież on wypadł ponad rok temu i wetka tylko usuwała resztki odrostów, bo takie drzazgi wyrastały, a tu coś nowego rośnie. Ale nie wiemy, czy po odrośnięciu od dziąsła nie wypadnie, czy będzie cienizna, czy to w ogóle na ząbek się będzie nadawać... Na razie najważniejsze, że ładnie je, przybiera na wadze. Obu obcięłyśmy paluszki i oba były wymacane i ugniecione na maksa...Aż mi było żal Mietka, bo darł się wniebogłosy...

Powiedziałam wetce, żeby nie korygowała Żurkowi już więcej górnych siekaczy, bo on po tym dochodzi długo do siebie a żadnej poprawy komfortu odgryzania nie widzę. Zawsze mam obiekcje, jak coś swojego chcę zasugerować, ale to w końcu moje świniaki...
A tu foteczki ze sprzątania sprzed 3 dni. Wywaliłam wszystko jak zwykle, zostawiłam tylko resztki siana i trawy z rana, poszłam po worek na śmieci. Wracam, a te dwa nicponie grzebią jak kury w tych starych resztkach i wyżerają obwiędłą trawę wymieszaną z bobami

Mniam mniam, nie ma to jak resztki...
