Coś Ci pod maskę wlazło widocznie
Pamiętam onegdaj rozpacz osób parkujących pod biurem przepustek. Zima była i panie "z cywila" pracujące w administracji dokarmiały koty przed wejściem. Chwała im za to poniekąd. Ale koteły po ucztowaniu wykładały się z rana na maskach aut ( bo rozgrzane silniki czyniły z maski przytulny "zapiecek") i co po niektórzy mieli piękne drachy na karoserii od kocich pazurów

Był przypadek, ze za ciepełkiem podążawszy, koteł się jakoś wcisnął w komorę silnika (osłona od dołu była zdjęta) Ta panika, jak rzeczony koteł wyskoczył, jak oparzony, gdy właściciel odpalił auto, co by do domu po pracy się udać
Kompromis zawarto i koty zaczęły być dokarmiane na terenie jednostki.
Panowie wypasieni, piękni

Jakbym miała gdzie suszyć, to też bym miała na tym punkcie świra

Ale nie mam gdzie..
