Właśnie Val, to jest to. Ja generalnie jestem osobą racjonalną, ale jeśli chodzi o moje zwierzaki, to całkowicie tracę rozum i emocje biorą górę w 100%. I niestety w tym przypadku emocje u mnie działają aż nadto i nawet nie chce mi się przemawiać do mojego rozsądku...

Umiem nauczyć się postaw i zachowań, umiem sterować moimi emocjami i uczuciami, stresami i szczęściami, ale w tym przypadku (Alfik i Żurek, bo Miecio jeszcze nie potrzebuje specjalnej troski) daję mojemu rozsądkowi pofolgować. Dlatego jak dzieje się coś poważnego, to zmartwienie mnie paraliżuje, nie jestem w stanie spać ani jeść. I jak ktoś się popuka w głowę, że nad zwierzakami się tak rozklejam, to po prostu się odwracam i idę w swoją stronę. Nikt nie musi brać w tym udziału. Wystarczająco rozsądna jestem w pozostałych częściach mojego życia.
No. To się wywewnętrzniłam.