Ja też tak mam...znaczy nie codziennie, ale tak jest, że nie masz siły po pracy, sprzątasz, tyrasz dla tych świństw, wściekasz się

A one na koniec ten swój słodki wąchający smakołyki ryjaszek zrobią i jesteś załatwiona/ny
No trzyma trawę w chłodzie, żeby lepiej się trzymała...ja tam nie wiem, ale śmieszy mnie to
Mam dziś takie stresy, że padnę zaraz. W pracy masakra...a jeszcze przed pracą miałam zawieźć samochód do mechanika, bo alarm mi padł i nie mogę auta zamykać, bo jedno jest zależne od drugiego...I muszą mi cały alarm wymienić...drobne 350zł mnie to będzie kosztować. I zaparkowałam w piątek u mamy w garażu, bo nie mogłam zostawić go na parkingu otwartego... I rano nie mogłam odpalić, bo się akumulator wyładował

. Całe moje szczęście, że znajomy był jeszcze w domu, to podjechał i podłączyliśmy go... Kurde, no nie mogę. Takie sprawy mnie tak wytrącają z równowagi, że zaraz mam opad totalny z sił, srakę i ból głowy i jeść nie mogę i w ogóle ja chcę do domu...

Tylko pójście po trawę do lasu i patrzenie na miśki mnie uratuje... I tyle kasy znowu muszę wywalić...Mam tylko nadzieję, że się nie okaże, że nowy akumulator muszę kupować. Bo tamten dług za ogrzewanie, teraz alarm w aucie i jeszcze to...wychodzi na to, że na nadgodzinach zamiast zbierać na zasłużone wakacje, to zbieram na takie rzeczy...kurde no...