Wczoraj, jak zajrzałam, Olala jadła. W ciągu mojej godzinnej wizyty niemal nie przerywała. Chyba bierze udział w jakimś czelendźu (jak to się ładnie z angielska ostatnio mówi).

Ale wszyscy byli tacy mili i nie bali się mnie jakoś bardzo. Zuza fukała na Patryka, Patryk jak fryga biegał - wszędzie go było pełno i niezwykle ciekawski jest. Gruszka trochę popiszczała, Kafel siedziała na wieży i spoglądała na królestwo i wszystkie świnie z góry. Tylko Jola wciąż się martwiąca była, czy Olala szwów nie zacznie wcinać. Mam nadzieję, że jutro dr Kasia znajdzie wszystkie 30 w nienaruszonym stanie. I dziękuję, bo bardzo mi było miło u Was
