sytuacja liczebna uległa jakieś 1,5mc temu zmianie
Oczywiście jak wróciłam po prawie tygodniu nieobecności to świnie miały focha (jeszcze wychodząc bezczelnie się nie pożegnałam, bo myślałam, że się odbiję na SORze i wrócę do domu.. to nic, że wody mi odeszły

). Na dodatek foch się powiększył gdy po powrocie stwierdziłam, że choć obolała to jednak sprawniejsza i ogłosiłam dzień golenia dupek

Margo się tylko udało wyjść z twarzą bo ma na dupce krótką sierść.. a czarna mafia nie miała tyle szczęścia.
No i tak płynie nam dzień po dniu. Chwilowo dziewczyny tylko oglądam bo za bardzo nie mam kiedy ich miętosić. Próbują na mnie wyłudzić dodatkowe jedzenie w ciągu dnia, ale jestem nieugięta
Nie mam też za bardzo kiedy i jak robić fotek, bo ręce zajęte zazwyczaj. Udało mi się ostatnio ustrzelić jedynie Margo gdy poszła do samotni (taka miejscówa poza klatką gdzie każda z nich idzie jak ma ochotę odpocząć od reszty

)
i pochwalę się.. przyszła świnkomaniaczka (czy nie mówiłam kiedyś, jak bardzo niby nie lubię różu??)
W planach jest małe przemeblowanie salonu tak by każdy miał kąt dla siebie (bo póki co to mają tylko świnki). No i pytanie za sto punktów - z jakiego drewna zrobić świniom płotek tak by mogły go ewentualnie gryźć bez szkody na zdrowiu?
Siula, z czego Twój Małż robi klatki?