Strona 5 z 12

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 06 sty 2015, 12:22
autor: Beatrycze
A ja uważam, że chodzenie w dwie osoby na WPA, to jest może z sensem, ale awykonalne. Już teraz się czeka długo na wizytę, a dobrać jeszcze kogoś drugiego do pary, żeby się zegrać czasowo w trzy osoby ?
To proszę, kto ze mną pójdzie na WPA na Bielanach?

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 06 sty 2015, 13:12
autor: pour
Podobno Porcella z Pucką zawsze chodzą razem :lol: ale racja to bedzie mozliwe sporadycznie, predzej ta druga osoba musialaby byc osoba bliską, tak tylko dla bezpieczeństwa.

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 06 sty 2015, 14:12
autor: paprykarz
Tak sobie czytam i od razu mi przed oczami staja wszystkie wizyty na jakich byłam czy to PA czy sprawdzające przyszłe DT. Aż mi się uśmiech na usta ciśnie a wierzcie mi, nie zawsze było wesoło. Z reguły chodzę na wizyty z Kaitlyn, członkiem Stowarzyszenia. Kilka lat temu robiłam u niej wizytę bo chciała adoptować od nas świnki. Wiem, że WP była dla niej stresem, ja byłam dla niej stresem heheheh Znajomość przetrwała, ona została członkiem Stowarzyszenia. I w większości przypadków znajomości z WP przetrwały. Spotykamy się, organizujemy ogniska, z Kaitlyn spędzałam Sylwestra :) To nie jest tak, że ktoś Ci włazi do domu i robi przeszpiegi.
Dwa razy miałam chętnych do adopcji z małych miejscowości, do których nie mogłam dotrzeć. Spotkania odbyły się wtedy raz u mnie a raz w kawiarni. Wszystko poprzedzone baaaardzo obszerną sesją foto. W jednym wypadku była też rozmowa z mamą dziewczyny, mimo, że była pełnoletnia.

To nie jest tak, że my , robiący wizytę jesteśmy fe, źli, niedobrzy i przyszli adoptujący są w niebezpieczeństwie. A my, robiący wizytę czy interwencję? Raz pojechałam (z zapaleniem płuc :)) z Kaitlyn do jednej z najgorszych dzielnic w Szczecinie. Serce nam do gardła podeszło. Babka w rozmowie telefonicznej cud, miód a w rzeczywistości. Syf, kiła i mogiła. NAwet porządnej klatki nie było, karmy jakiejkolwiek nie było. W tym domu trzeba było mieć oczy dookoła głowy.

Innym razem przekazywałam świnkę w pizzerii heheheh bo na dworze zimno było i o mało nas nie wywalili stamtąd.
Ja nie wspomnę ile razy mąz mnie opieprzył bo nie mógł ze mną jechać a ja na odbiór prosiaka jechałam na dworzec wieczorem. A przeszłyśmy z Kaitlyn samą siebie jak ratowałyśmy świniaka od chorego psychicznie i niebezpiecznego gościa. Musiałam z nim do piwnicy zejść. Ale czego się nie robi dla prosiąt. GAcie miałam pełne, że tak to zobrazuję. :laugh:
A ostatnio weszłam do domu po świnki a tam dwóch dorosłych chłopów, zakapiorów.

Nie wiem czy to robiący WP są bardziej niebezpieczni czy często osoby, do których się idzie. Są na własnym terenie, nie wiadomo ile osób jest w domu do którego się idzie itd. Ehh nasłuchałam się od koleżanki, która działała "w kotach".

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 06 sty 2015, 21:10
autor: Harvejowa
Włączę, bo moje doświadczenie z SPŚM powoli rozkwita i mogę już odrobinę na ten temat powiedzieć :)
Przeszłam WPA, której się bałam bo mój kochany pan proś mieszkał wówczas w akwarium...wentylacja zapewniona, dorobione piętro długości 60cm...ale jednak akwarium...wizyta przebiegła pomyślnie i po krótkim czasie wylądował u nas kolega dla naszego Harvey'a (przyjechał z Warszawy)...wszystko było super ale po chorobie naszego świnka, chłopcy zaczęli się atakować...niestety nie było warunków na drugą klatkę...co zrobiło SPŚM? pomogło mi w znalezieniu nowego domu dla adoptowanego świnka (takiego, w którym nie będzie się stresował obecnością innego samca)...myślałam, że mnie skreślą...bo jak to adoptowałam...i może jeszcze chcę spróbować z inną świnką? Jak się okazało moje obawy były bez sensu...Harvey był smutny a w Katowicach u Tysi, która kilka mc wcześniej robiła u mnie DT...był cudny 2,5 roczny prosiaczek. Napisała do mnie, spróbowaliśmy i chłopaki są razem szczęśliwi...dzisiaj akwarium przerodziło się w terrarium (zamiast jednej szyby jest normalna kratka) na noc mają otwierany wybieg 100x140cm i wszystko jest różowe...

Czy było tak od początku ?

Nie! Mój chłopak stwierdził, że chciałby dostać na urodziny zwierzątko...myślał o gadzie ale zaproponowałam mu świnkę morską...czytał, analizował i w dniu urodzin powiedział ''chciałbym świnkę"...pojechaliśmy do trzech sklepów zoologicznych i w końcu znaleźliśmy gładkowłosego słodziaka...zapłaciłam 65zł za to, że sprzedawca zastanawiał się nad płcią i nie pozwolił mi zobaczyć malucha z bliska. W domu już wiedziałam jaka mogła być przyczyna...na połowie tyłeczka była grzybica...później wyszło zapalenie płuc...nieprzespane noce mając około tygodniowe prosię, które ledwo oddycha na rękach... weterynarz? 300zł

SPŚM przekazuje do adopcji zwierzęta zdrowe, po przeglądzie weterynaryjnym, zapoznane z człowiekiem w miarę możliwości(wiadomo, że prosiak potrzebuje kilku miesięcy na dobre oswojenie)

Czy ktoś mnie kiedyś za coś zganił? nigdy...wręcz przeciwnie...zawsze mogę liczyć na wsparcie.
Może się wydawać, że niektórzy członkowie podchodzą sceptycznie do nowych ds-ów ale zastanówcie się dlaczego...
Odbierają zwierzęta z tragicznych warunków od takich samych ludzi jakimi jesteśmy my... czy to, że ktoś mnie odwiedzi patrząc jakie mam warunki jest złe? nie...mało tego zapraszam na kawę za pół roku...bo już były pogłoski o samiczce z SPŚM, którą nowy DS zaciążył.

Adopcje pod stołem? tak samo jak każdy użytkownik forum Pani też może napisać na główny e-mail adopcyjny jakiej świnki poszukuje i przypominać się raz na jakiś czas. Ja tak zrobiłam i to mi podsuwano kolejne prosięta.

I przykre jest określenie "ładniejszej świnki" znajomym... widziała Pani brzydką świnkę na forum? Każda jest inna i każda jest piękna...jedni wolą białe inni czarne...jedni gładkie inni rozetki, długowłose... Ja nigdy nie chciałam mieć długowłosej świnki...a dzisiaj mam w domu najukochańszego kudłacza na świecie...dlaczego? nie dlatego, że był modelem...jego sierść mieniła się w błyskach fleszy...tylko dlatego, że skradł moje serce ;)

Gorąco pozdrawiam :) A wszelkim osobom nastawionym negatywnie do SPŚM życzę aby jakiś prosiak skradł serducho i nigdy nie oddał ;)

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 06 sty 2015, 22:56
autor: koni
Beatrycze pisze:A ja uważam, że chodzenie w dwie osoby na WPA, to jest może z sensem, ale awykonalne. Już teraz się czeka długo na wizytę, a dobrać jeszcze kogoś drugiego do pary, żeby się zegrać czasowo w trzy osoby ?
To proszę, kto ze mną pójdzie na WPA na Bielanach?
Beatrycze chcesz mi zrobić niespodziankę ? :lol:

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 06 sty 2015, 23:58
autor: Beatrycze
Jak widzisz nikt się nie zgłosił, to przyjdę sama. Chyba nic mi się nie stanie, co? :szczerbaty: :lol:
A gotowa jesteś?

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 07 sty 2015, 0:04
autor: koni
Haha, mam w domu 4,5-latka, więc przygotuj się na milion pytań pt " a dlaczego?". To jedyne zagrożenie :D . Poza tym to ja bardziej się boję tej wizyty ;) .
Dam znać na PW jutro :buzki:

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 07 sty 2015, 1:15
autor: Angelika85
Widzę, że temat skupił się na dyskusji o konieczności wizyty przedadopcyjnej, o której nawet nie wspomniałam i w żaden sposób nie kwestionowałam jej konieczności. Zabawne, że tylko jedna osoba odpisała cokolwiek na zarzut o odmowie rezerwacji świnki z powodu niemożliwości rozdzielenia rodzeństwa i wysłania świnki do innego miejsca, co tydzień później, dla znajomej, już żadnym problemem nie było.

Co do odpowiedzi na zarzut "kumoterstwa" - piszecie, że każdy może śledzić forum, przeczytać o przyszłej śwince i ją zarezerwować. Co w takim razie jest warta podstrona "adopcje" na oficjalnej stronie stowarzyszenia, skoro trafiają tam tylko świnki, które nie zostały wcześniej umówione na forum? Nie wygłupiajmy się, ale większość osób, które chcą adoptować świnkę, nie czują w obowiązku bawić się w śledzenie forum - raczej wpisują w google "adopcja świnki morskiej", wyskakuje im strona stowrzyszenia i na informacjach tam zawartych się wzorują.
Wybaczcie, ale jesteście organizacją zbierającą datki, często 1% podatku. Skoro oczekujecie powagi od innych, im też ją okażcie. Ciągle powtarzacie, że działacie dla świnek, a nie dla ludzi. W takim razie spróbujcie działać bez żadnych ludzi - ciekawe ile przetrwacie. Zapewniam was, że gdybyście chociaż 1/4 czasu który poświęcanie na narzekanie i zapewnianie jacy jesteście święci i cudowni, poświęcili na okazywanie szacunku innym, 50% świnek znajdujących się w DT już dawno byłyby adoptowane. Ludzie nie lubią czuć się irrelewantni.

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 07 sty 2015, 1:42
autor: Lilith88
Angelika mam wrażenie, że w ogóle nie próbowałaś zrozumieć o czym pisałam.. Nie wiem już co Ci napisać naprawdę, bo mam wrażenie, że czepiasz się dla zasady.. Przecież ja znalazłam informację o laborantach w temacie adopcji jakiejś innej świnki, bo ktoś tam wrzucił link i w ten sposób co ja każdy mógł trafić do wątku polabo, prawda? Powtórzę też, że nie znam osób z forum które zarezerwowały mi prosiaka, więc spytam ponownie gdzie tu kumoterstwo? Oczywiście wiem, że pytanie z mojej str jest bezsensowne, bo Ty i tak masz swoje poglądy i koniec, niezależnie od argumentów jakie ktoś Ci poda, Ty i tak wiesz lepiej..

Re: "Nie kupuj - adoptuj" - nic nie znaczącym sloganem?

: 07 sty 2015, 1:49
autor: joanna ch
Przecież ktoś już chyba wytłumaczył że rodzeństwo świnkowe potrafi z dnia na dzień się pokłócić i wtedy nie ma sensu upierać się przy pozostawieniu ich razem. Czy ta informacja wymaga powtórzenia?

Ja też nie wiem o co chodzi z tym kumoterstwem. Pisze się na maila adopcyjnego lub wiadomość prywatną do konkretnego domu tymczasowego. Może chodzi o to że ktoś pisze tylko prywatną a w wątku tego nie widać i potem nie wiadomo kto dostał rezerwację?

A kumoterstwo przy białaskach? Przecież je chyba najtrudniej wyadoptować a jest ich teraz chyba ze 40 patrząc po ostatnich dostawach z laboratorium.