Wczoraj i dzisiaj Puffy dała popis biegania, pod łóżkiem do kocyka w drugim pokoju i z powrotem, mało się nie pośliznęła na podłodze (dywan zatrzymał)

Jak to jednak w przyrodzie bywa, nie ma próżni, martwią mnie jej bobki, dość miękkie i mocno aromatyczne. Podejrzewałam zmianę diety i stres, ale jakoś nie ustępuje. Na razie podaję smectę. Dostały trochę ziół i trawki, daję oszczędnie, bardzo widać to lubi, bo się mocno ożywiła przy tym. Warzywkami i owocami w większości gardzi. Mocz którejś zabarwiony nieładnie, podejrzewam, że Zająca, może też za sprawą zieleniny, ale jesteśmy zapisani na kontrolę do dr Kasi za tydzień (ma urlop). Nie wiem czy nie pojadę z Pufką wcześniej, poszukam jakiegoś innego lekarza na razie chyba. Na te bobki i to krztuszenie, bo TZet dziś widział i mówił, że to było kichnięcie... Nie jest to aż tak częste, ale się zdarza parę razy na dzień. Skontrolować nie zaszkodzi. Zaraz jeszcze zrobię zakup karm i coś na brzusio.