Dropsio, dzięki, ale Żurek gniewa się dużo na Miecia: o łażenie za jego plecami i wąchanie mu tyłeczka, za wąchanie ryjka, za jedzenie z tej samej miski - Miecio też się gniewa o to na Żurka

, taki mały, a jak już pierwszy dorwie talerzyk i Żurek podchodzi, to wtedy Miecio zaczyna okropnie mocno burkać i kręcić tyłeczkiem tak, że mało ósemki tyłkiem nie zrobi

Wtedy też zaczynają obaj na siebie "czeczotkować", Żurek mocno stuka ząbkami i rozdziabia paszczę chcąc nastraszyć małego. Czasem capnie Mietka w czubek głowy. Albo Mietek w akcie rozpaczy dziabnie Żurka w końcówkę futra w policzek. To jest też zastanawiające, że żaden nie dziabnie w nos czy ucho, tylko w takie neutralne miejsce, wyraźnie chcą siętylko nastraszyć a nie zranić. A ostatnio jak mały podnosi larum (okroooopnie głośne) jak Żurka porywamy do mycia tyłeczka, to jak odstawiamy Żurka i mały nadal się drze, to Żurek wręcz do niego podbiega

Chyba na zasadzie: "zamknij się gówniarzu, już jestem"
Martuś, po zielenince na następny dzień jest pogorszenie i tak brzydkich kup. Niestety pogorszenie jest na następny dzień, a jakakolwiek poprawa dopiero po tygodniu czy dłużej...Ech. Dlatego postanowiłam wszystko suszyć. O tyle dobrze, że nie ma wzdęć. Brzuszek zawsze mięciutki i nie piszczy przy naciskaniu, jak sprawdzam. Najlepiej było latem, jak miał dużo trawy, mało warzyw, żadnej kupnej zieleniny.
Szkoda mi zwierzaka. Ostatnio codziennie trzeba było myć futerko przy tyłeczku i łapki. Dostaje się też Mieciowi, bo depcze po tych kupach i łapki mu się brudzą. Ale dzielnie trwa przy odmaczaniu i odrywaniu zaschłych resztek
