Czekamy na Pirata
Wczoraj porządkowałam zamówienie miśków...dużo tego było. Faceci jednak mimo wszystko się trochę przydali, bo pomagali mi nosić z piwnicy na strych (2 piętra...). Nie mówiąc o żwirku 35l, którego sama bym nie dowlokła

(ale mimo wszystko nie widzę różnicy - M - 39lat, Kuba - 10 lat...zachowują się tak samo...). I naprawdę znowu nakupowałam...Zaczęłam kupować małe sianko węgrowskie, nie opłaca się w porównaniu z dużym cenowo, ale jest naprawdę dużo lepsze. Nie wiem czemu, ale nie ma tyle sieczki, jest mięciutkie, długie źdźbła i nie pyli. A duże było naprawdę różne. No ale skończyły się liście topinamburu...a i Miecio i Żurek jej jedzą z dużą chęcią...no to dawaj siadać dziś do hipcia (bo tylko tam są). A w hipciu w końcu zrobili dostawę....no i trochę tego i tamtego i znowu 60zł

A w świat4łap wydałam 200zł

No, i zamówiłam liście malwy,bo napisane było, że działa osłonowo na jelita i polecane dla zaparć i jelita wrażliwego (wetka podejrzewa to u Żurka), zobaczymy, czy będą jeść
