Strona 36 z 743

Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek

: 17 kwie 2015, 13:24
autor: Asita
Lilith, mnie też ogarnia płacz. Na histerię nie mogę sobie pozwolić, bo niestety nie ma wśród moich bliskich takiego zrozumienia, co mnie boli 2x. Mówią, że nie da rady pomóc wszystkim tym nieszczęściom, i ja wiem, że wszystkim nie, ale temu jednemu czy dwóm to dam radę pomóc.... A płacz mnie ogarnia a nie mogę płakać, bo M. mówi, że przesadzam z reakcją...i on się boi, co to będzie jak naszym maluszkom coś się stanie. Nic się nie stanie, bo wtedy po prostu umrę z rozpaczy, ot co. A na prostaków nie ma rady...Gdyby istniało prawo, które nie tylko reguluje takie sprawy, ale jeszcze naprawdę egzekwuje, to by może coś się zmieniło...Ale te bestie nie czują żadnego bata nad sobą...bo moralności to nie mają żadnej :?

Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek

: 17 kwie 2015, 13:30
autor: ANYA
Az mnie nogi bola :sadness: i jest mi slabo jak pomysle o tej sytuacji z Teosiem. Niewiedza jest usprawiedliwieniem.
A w zoologach faktycznie pracownicy wiedza nie grzesza. Nawet tutaj w UK gdzie robia problemy przy zakupie zwierzat.
Mi nie chcieli dac do adopcji Lewisa bo byl agresywny, ale na bardziej konkretne pytania juz mi nie potrafili odpowiedziec i zrobilam im awanture po ktorej mi dali Lewisa. Ale to tylko taka niewinna sytuacja a wiem, co sie dzieje w innych zoologach.

Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek

: 17 kwie 2015, 13:45
autor: Lilith88
Niewiedza jest usprawiedliwieniem a nie powinna być.. Jeśli ja szłam do pracy gdzie sprzedawałam laptopy to uzupełniałam wiedzę techniczną, jeśli sprzedawałam skórzane buty to dowiadywałam się wszystkiego o skórach i środkach do pielęgnacji itd. W każdej firmie wymagał ode mnie tego pracodawca. Nie rozumiem dlaczego w zoologicznych się nie wymaga wiedzy na temat brzydko mówiąc towaru, dlaczego oni mają "łatwiej", bo nie muszą nic.. I jeszcze bzdury wygadują.. Ja jak jechałam z Poznania z Geronimo i Tasmanem jak ich odebrałam weszłam do zoologicznego po wszystkie potrzebne rzeczy, bo zamówiłam wcześniej tylko klatkę a resztę kupiłam po drodze do domu, pani w Kakadu powiedziała, że jak sama nazwa na to wskazuje świnki dużo piją, bo są morskie :shock: to mam im wodę morską dawać do picia? Po za tym świnka mojej mamy nie piła wcale! A jak się ma do tego nazwa Guinea Pig? Innym razem usłyszałam w zoologicznym, że mam ogromną klatkę, bo jak to 120cm dla świnek? I tym razem to panie zrobiły takie oczy :shock: nie ja..

Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek

: 17 kwie 2015, 16:21
autor: Asita
No, masakra... Tak jak mówię, brak egzekwowania przepisów... Chyba już pisałam u Lilith, że gdyby robili takie kontrole, jak skarbówka uskutecznia u pań z warzywniaka wlepiając im mandat na 200zł za brak dokumentów firmy przy sobie (co moim zdaniem nie ma obowiązku, bo to może i księgowa przechowywać...) to by od razu się wzięli za siebie. Tylko co zrobić z ludźmi, którzy w domach się tak bestialsko obchodzą ze zwierzakami...?

Z innej beczki, walka o cenną trawkę (trzeba patrzeć intensywnie od początku, bo tak mi się udało złapać)
https://youtu.be/-fCvwcbaPy8

Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek

: 17 kwie 2015, 16:39
autor: Pani Strzyga
Ja bym sie w takiej sytuacji spytała dla jakiego zwierzaka jest 120 w takim razie? Dla pudla? No bo skoro dla świnki za duża, to pewnie jakieś większe zwierze w niej winno mieszkać...

Masakra :/

Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek

: 17 kwie 2015, 17:42
autor: katiusha
A ja bym Jak Pani oceniałaby swój komfort mieszkając w komórce lub w mieszkaniu 80m. Czy też to dla NIEJ BEZ RÓŻNICY, BO FIZYCZNIE mieści się w obu lokalizacjach :evil:

Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek

: 17 kwie 2015, 18:19
autor: Asita
To tak jak z babkami z warzywniaka, co to dają ścinki z warzyw z przeceny, bo to przecież tylko zwierzak... Chyba w oczach niektórych to taką świnkę najlepiej wsadzić do akwarium po bojowniku z główką kapusty i sprawdzić za tydzień, czy przypadkiem już wszystkiego nie zeżarła...
Zaczynam mieć makabryczne wyobrażenia już... :shock:
Ale są też porządni sprzedawcy. Jak kupowaliśmy w zoologu Zurka, to babka nam poradziła w miarę dużą klatkę (80) i karmę VL cavia nature i powiedziała żeby przypadkiem sałaty nie dawać. Jakąś tam wiedzę miała.

Ostatnio tak sobie pomyślałam, że świnką jest się strasznie łatwo opiekować, wystarczy naprawdę mieć te kilka podstawowych info - sprzątać, świeża woda, wit C, dobra karma, siano, przestrzeń. Przecież to jest tak niewiele, żeby była szczęśliwa. I tak łatwo jest doprowadzić do jej choroby i w konsekwencji śmierci w męczarniach.... :sadness:

Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek

: 17 kwie 2015, 20:15
autor: Asita
Moja mama pisze mi sms: ´´Ja nie umiem ich obserwować (znaczy miśków). Jak leżę, to nic nie widzę, jak siedzę to one nic tylko czekają aż sobie pójdę´´
:laugh: To ci spryciarze jedni.. Myślą sobie: giganci to na pewno nic tu nie zobaczą...Alfredo, ty się lepiej nie ruszaj...jeszcze ta gigantka będzie chciała coś interesującego zobaczyć a tu jest prywatne życie prowadzone! proszę wyjść! :neener:

Piszę mamie, że może mają pozakładane radary na schodach, bo jak wchodzi, to obaj na baczność :lol: A mama mi odp, że radary mają w uszach, a w oczach kamery i noktowizory :lol: :lol:

Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek

: 17 kwie 2015, 20:33
autor: katiusha
:rotfl: Jak mam lżej, bo wokół klatki cały czas coś się dzieje i laski szybko zaczęły olewać ten łomot klocków, rozmowy :szczerbaty: Teraz np. Staś z synem TŻa w weekend budują na dywanie , a laski dookoła naginają i podskakują :lol:

Re: ukryty Alfredzik przyczajony Żurek

: 18 kwie 2015, 9:18
autor: Pani Strzyga
A jakby tak Tobie ktoś do talerza i toalety zaglądał? :lol: