W sobotę na kontroli rana wyglądała ok, nic się nie sączyło więc mam nadzieję ,że idzie ku dobremu. W czwartek miała w narkozie szyte mięśnie , na to tableta metronidazolu i skóra zeszyta szwami zewnętrznymi- dlatego biedulka siedzi w kołnierzu w chorobówce. Absolutnie nie może sobie tam grzebać. Niestety wszytko się przedłuża o kolejne 10 dni, a już powinno być dobrze. Może to moja wina, tak się dobrze czuła ,że dałam ją do klatki, może upał,a może sobie grzebała tam po prostu ( tu też moja wina, że nie założyłam wcześniej kołnierza). Nie ważne, teraz już nie ma rozczulania, choć Fisiąg wygląda słodko i niewinnie i taka biedna sama siedzi to na kolanach przy podawaniu leków itp. małpa z niej wychodzi i gryzie gdzie popadnie. Ale kołnierz znosi zadziwiająco spokojnie tylko noska brudnego nie może umyć.
Zobaczcie moją panieneczkę

( Kołnierze sztuk dwie uszyte przez Dużego

)
A tu krótko po zabiegu jak dostała psiapsółę dla towarzystwa
Wracając do nowej klatki. Jest nareszcie skończona! Wczoraj o 20! Duży już na nią patrzeć nie może, bo siedział przy niej ponad tydzień. Jest na wzór starej tylko większa i z pewnymi udogodnieniami dla świń i dla nas. Jestem dumna z mojego męża.
Choć kosztowała fortunę.
Dziewczyny jakby widziały,że coś się zmieniło, ale nie mogły zatrybić co

W każdym razie Mela biegała jak szalona

Zwiedzanie:

Małą w końcu znalazła sobie miejscówkę, nikt jej nie będzie mówił, jak korzystać z kapciocha :
No Cipągulek jeszcze nie widziała pałacu niestety.
I jeszcze kilka wcześniejszych zdjęć:
Z planu zdjęciowego do kalendarza:
