Re: Żurek i Alfredzik (*10.12.15.mój maluszek)
: 01 sty 2016, 13:51
Dla Was też wszystkiego najlepszego w tym Nowym Roku i duuuużo zdrówka 
Forum Stowarzyszenia Pomocy Świnkom Morskim
https://forum.swinkimorskie.eu/
Z czasem będzie łatwiej, zwłaszcza jeśli Żurek daje radę. Tzn. wiem, że przede wszystkim Ty to przeżywasz mocno, ale też z czasów posiadania szczurów pamiętam, że po każdej śmierci był dodatkowy (dość dobijający czasem) aspekt pt. "ojej, ten umarł, co będzie teraz z jego najlepszym kumplem?". Szczury są, w moim odczuciu, jeszcze bardziej stadne od świń, potrafią umierać po stracie najbliższego przyjaciela lub brata (tzn. stres osłabia organizm, więc rozwija się choroba itd.). Niektóre jednak dobrze to znoszą, trzymają się i mogą dożyć swoich dni z samym człowiekiem (czasem tak bywa, jak zostaje ostatni staruszek ze stada i nie mamy zamiaru już przygarniać kolejnych). Nasz ostatni taki był. Czułam ulgę, że to on został. Co więcej, on mnie nauczył żegnania się ze szczurami. Dlatego myślę, że Żurek w pewnym sensie nauczy Ciebie życia bez Alfika. Zwierzaki są mądre w tej swojej nieskomplikowanej psychice, przeżywają swoją żałobę, ale nie rozbudza się w nich żal na nowo. Nie mają właśnie tego, co opisałaś, że dostają miętę i przypominają sobie kumpla, którego już nie ma. Patrz na Żurka i ciesz się... Żurkiem i z ŻurkiemAsita pisze: A Alfika nadal nie ma....ciągle czuję okropny żal i smutek. Jest niby lepiej ale w środku ciągle mnie okropnie ściska.... Ostatnio, jak dawałam Żurkowi listki miętki, to mi się przypomniało, jak pierwszy raz im dałam miętę. Żuruś zjadł, ale powoli. Alfik nie chciał, ale jak Żurek skończył, to Alfredzik strasznie wąchał ryjek Żurkowi"Żurek! Jak Ci ładnie z ryjka pachnie!"