Zaczęłam troszkę brać Żurka...trząsł się, że myślałam, że zejdzie... Przyszła mama i go wzięła ode mnie...przestał się trząść... Ja nie wiem, co mama ma w sobie, że zwierzaki jakoś tak inaczej się przy niej zachowują
Wczoraj poszłyśmy z mamą po trawkę. W środku lasu zbudowali taki kompleks małych bloczków. Szkoda, bo fajne miejsce na trawkę było. Poszłam za ten bloczek i rwę piękny krwawniczek. Słyszę skrzyp drzwi balkonowych i jakaś pani słabym głosikiem "dzień dobry! Czy Pani zbiera grzyby?"

No wiecie, jeszcze jakby spytała, co ja zbieram, to ok...ale to pytanie mnie zbiło z pantałyku

Pani powiedziała, że się uspokoiła, jak jej powiedziałam, że nie...
A od dziś siedzę na zwolnieniu...Kurde, znowu pęcherz mnie chwycił. Fajnie, że jestem w domu, bo nie cierpię mojej roboty, ale nie mam ochoty na rewolucje pęcherzowe...
