
Apisia już się u nas całkowicie zaaklimatyzowała, co widać i czuć, bo jak się ją bierze na ręce, to jest to miękki atłasowy kotlet, a nie atłasowo piłka jak wcześniej. Ale jest uparciuch okropny. Jak nie lubi to za Chiny Ludowe i Koreę demokratyczną nie wypije ze strzykawki, a taka jest śliska, że za łeb ciężko przytrzymać. Obcinanie pazurów to jest epos z elementami horroru. Poza tym anioł stający słupka. Atłasowy.
Kresyda zaś, wyczuwszy, że bycie cholerą nie zmienia naszej miłości do niej, postanowiła udawać Grawę. Wychodzi jej po kresydzku, ale doceniam wysiłki. I fakt, Chorery też się kocha, czasem wręcz uwielbia. Szkoda, że nie udaje Grawy w stosunku do Murgi. Z drugiej strony, może i udaje, ale po kresydzku. Czyli tuli się, ale również turka. I molestuje.
Gruby jak zwykle kochane chłopisko, ostanio zaczął jednak zabierać babom żarcie,może za przykładem Królowej Apis Trzmieliny, która niedługo, bardzo niedługo będzie grubsza od niego.
Murga licha. Śpi osobno, schudła, nerwowa, skóra jej się łuszczy, linieje. Jadę z nią do MV w tym tygodniu. Apetyt ma, ale te nerwy ją zżerają.