Strona 303 z 743

Re: Żurek i Alfredzik

: 17 gru 2015, 14:47
autor: joanna ch
O, Val pięknie napisała, zgadzam się w 100 procentach!

Re: Żurek i Alfredzik

: 17 gru 2015, 20:59
autor: martuś
Asia nie obwiniaj się :pocieszacz: Nie wiadomo czy udałoby się go uratować gdyby został w szpitaliku. A wtedy byś żałowała, że w ostatnich chwilach nie było Cię przy nim...Moje dwie poprzednie świnki odeszły na moich rękach. Było to ciężkie doświadczenie ale cieszę się, że byłam przy nich i w ostatniej chwili nie czuły się opuszczone, wiedziały, że jestem. Ta wysoka temperatura na pewno nie była spowodowana położeniem obok Alfredzika letniego termoforu, przyczyna musiała być inna.
Trzymaj się kochana :pocieszacz:

A jak Żuruś to wszystko znosi?

Re: Żurek i Alfredzik

: 17 gru 2015, 21:11
autor: Asita
Też mam przemyślenia, że mogliby go nie uratować... Ciągle mi smutno. Ale już płaczę coraz mniej. Jego futerko tak ładnie pachniało. Kupiłyśmy z mamą lampkę solarną, żeby nigdy mu w nocy nie było ciemno. Na wiosnę zasadzimy nad Alfikiem jakąś roślinkę. Może mleczyk? Strasznie je uwielbiał...

Żuruś w porządku. Nie ma, przynajmniej na razie, oznak osamotnienia. Bardzo ładnie je. Biega po zagrodzie i na zewnatrz. Postanowiłyśmy nie zmniejszać zagrody. Po prostu sprzątamy co drugi dzień. Kupki były ładniejsze, ale znów są bardzo brzydkie. Jeszcze w Medicavecie zrobiłam badanie krwi, bobków i rtg. Odmówiłam wizyty u stomatoliga Kliszcza, bo jak najszybciej chciałam stamtąd wyjechać. Rtg ząbków bez zmian w porównaniu z majem. Krew idealna. Bobki jedynie z bardzo ubogą florą. Niestety zalecony przez dr Judytę biopron 9 pomógł tylko na 3 dni. Teraz będziemy leczyć dietą. Zobaczymy.

Val....to wszystko prawda, co piszesz...

Re: Żurek i Alfredzik

: 17 gru 2015, 21:12
autor: Assia_B
Żurek pewnie też to przeżywa... Musicie się wzajemnie wspierac... Potrzebujecie sporo czasu, ale macie siebie..

Re: Żurek i Alfredzik

: 18 gru 2015, 9:00
autor: katiusha
Asiu, dziewczyny mają rację. Nic nie mogłaś zrobić.. :sadness: Z pewnością to nie była wina termoforu. Może Alfredzik załapał jakąś lekooporną bakterię?
Uściski dla Ciebie i Żurka Obrazek

Re: Żurek i Alfredzik

: 18 gru 2015, 22:12
autor: balbinkowo
Pięknie tu dziewczyny napisały (i chłopaki?), ja się mogę tylko dołączyć do tych słów... Asiu nie obwiniaj siebie, wiem że to trudne ale nic już nie zmieni... wszystko co robiłaś, robiłaś dla niego i Alfik o tym wie. Dałaś mu wspaniały dom i o tym też pewnie wie. Kiedyś spotkacie się (ja w to wierzę) i pewnie Ci o tym opowie ;) Teraz masz Żurka a on Ciebie. Wymiziaj słodziaka od Ciotki... trzymajcie sie :buzki:

Re: Żurek i Alfredzik

: 18 gru 2015, 23:08
autor: Asita
Trochę się dziś spłakałam...od początku tygodnia się trzymałam, a dziś coś się popsuło...

M też mocno przeżył to wszystko. W ogóle, jak do niego pierwszy raz zadzwoniłam, to winił mnie za to... Potem przepraszał, że ten atak na mnie to była obrona przed niespodziewanym bólem...

Najsmutniejsze to zimne ciałko, które chowaliśmy. Wróciłam do domu z Alfredzikiem w paczuszce z kocyka... Kurde, ten cholerny ból wcale nie mija...

M napisał wiersz dla Alfika. Przetłumaczyłam go i za pozwoleniem wpisuję.

ALFIK

Depositar tanto cariño en este
pequeño revoltijo peluroso
cuya existencia ignora esta existencia
tuya y mía (a no ser que aparezcamos
vestidos de amenaza o portadores
de dones), convertirnos poco a poco
en una traducción de sus sencillos
instintos, aspirar a ser ya nada
menos que fuente de curiosidades
y miedos, sobresaltos y carreras,
promesas y misterios,
y en la oscura
y fría tierra haber depositado
tanto cariño al fin interminable

es una forma igual que otra cualquiera
(igual de tonta, añado) de aprender
a cultivar la vida y no esperar
a cambio más que un golpe o una profunda
punzada, una sonrisa de la mala
fortuna o un despropósito del tiempo.

Miguel Mejía

Alfik

Zgromadzić tyle czułości w tej
małej włochatej gmatwaninie
której istnienie ignoruje to istnienie
twoje i moje (chyba że pojawiamy się
przebrani w strach lub w nosicieli
darów), przemieniając nas po troszeczku
w przetłumaczenie jego prostych
instynktów, starając się być już niczym
więcej niż źródłem ciekawości
i lęków, przestrachów i ucieczek,
obietnic i tajemnic,
i w ciemnej
i zimnej ziemi zgromadziwszy
tyle czułości w końcu nieskończonej

jest identyczną formą jak każda inna
(tak samo głupią, dodam) uczenia się
uprawiania życia i nie oczekiwania
w zamian nic tylko ciosu albo głębokiego
ukłucia, uśmiechu złego
losu albo niedorzeczności czasu.


.....z tą niedorzecznością czasu to chyba najbardziej trafione...Alfik miał 3,5roku...

Re: Żurek i Alfredzik

: 19 gru 2015, 0:33
autor: jolka
Łezka znowu poleciała... tak.. te małe ciałka potrafią wkraśc się na zawsze w nasze serca :love:
Trzymaj się Asita :pocieszacz: Jak czytam to wszystko przypominam sobie moje dziewczynki i nie chce nawet pisac co czułam wtedy ....i czuję dziś... boli dalej.. :cry:

Re: Żurek i Alfredzik

: 19 gru 2015, 7:57
autor: katiusha
Piękny wiersz...

Re: Żurek i Alfredzik

: 19 gru 2015, 9:26
autor: balbinkowo
Asia piękny wiersz, widać że twój M przeżył też to bardzo :pocieszacz:
Są dni lepsze i dni gorsze, ale z czasem uczymy się żyć bez naszych zwierzęcych przyjaciół... to nie fair że odchodzą przed nami... :buzki: